Przed rokiem peregrynujący obraz Jezusa Miłosiernego uroczyście powitali wierni oświęcimskiej parafii NMP Wspomożenia Wiernych i opiekunowie sanktuarium: salezjanie.
Z oświęcimskiej świątyni Wniebowzięcia NMP peregrynujący obraz Pana Jezusa Miłosiernego wraz z relikwiami świętych apostołów Bożego Miłosierdzia trafił do pobliskiego sanktuarium NMP Wspomożenia Wiernych i księży salezjanów. Tutaj wraz z wiernymi i proboszczem ks. Markiem Głuchem peregrynujący wizerunek Miłosiernego witał bp Piotr Greger.
Po powitaniu obraz wnieśli do sanktuarium górnicy. Wśród oczekujących w świątyni była też młodzież parafii, która podczas powitalnej Mszy Świętej przyjęła sakrament bierzmowania.
W uroczystym powitaniu peregrynującego obrazu wraz z parafianami uczestniczyli kapłani dekanatu oświęcimskiego z dziekanem ks. prał. Józefem Niedzwiedzkim na czele. Obecny był też prezydent miasta Oświęcim Janusz Chwierut.
Ks. proboszcz Marek Głuch zawierzył Miłosiernemu parafię NMP Wspomożenia Wiernych
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Witam Cię, Jezu Miłosierny, w oświęcimskim sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych. Chcemy Cię, wszyscy tu obecni, gorąco powitać i powierzyć się Twemu miłosiernemu wejrzeniu: dzieci, dorośli, całe rodziny. Chcemy też duchowo jednoczyć się z chorymi, starszymi, którzy nie mogli tu dziś przybyć. Szczególnie powierzamy Ci naszą młodzież: uczniów naszej szkoły, wychowanków internatu, a zwłaszcza tych młodych ludzi, którzy dziś przyjmą sakrament bierzmowania. Miej ich w swojej szczególnej opiece! - mówił ks. Marek Głuch SDB.
- Od ponad półtora roku ta świątynia jest także miejscem szczególnego doświadczenia miłosierdzia przez posługę spowiedników w ramach stałego konfesjonału. Umacniaj, Dobry Jezu, owoce przemiany dokonującej się w sercach penitentów; bądź natchnieniem dla spowiedników, dodawaj im sił i gorliwości w pełnieniu posługi w sakramencie pojednania i pokuty. Gromadzimy się wszyscy przy Twoim wizerunku, bo chcemy, byś okazał nam Swoje miłosierdzie i nauczył nas, jak okazywać miłość i miłosierdzie przez konkretne uczynki - prosił w imieniu parafian ks. proboszcz Głuch.
Przedstawiciele parafian uroczyście wnieśli do sanktuarium relikwie apostołów Bożego Miłosierdzia
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Przybądź z łaską Twoją do każdego domu naszej parafii i daj nam nową moc Twojej miłości. Umocnij nas i bądź z nami w każdej chwili naszego życia! Jezu, ufamy Tobie! - dodawał kapłan.
Po zapaleniu przed wizerunkiem Jezusa Miłosiernego świecy - ognia miłosierdzia - bp Piotr Greger przewodniczył powitalnej Eucharystii, rozpoczynającej dobę miłosierdzia w w sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki.
W homilii bp Greger rozważając istotę Bożego Miłosierdzia przywołał biblijną scenę, w której faryzeusze wystawiają Pana Jezusa na próbę, domagając się, by osądził kobietę przyłapaną na cudzołóstwie.
- Zaskakująca jest reakcja Pana Jezusa, który w jednym momencie kobietę rozgrzesza. Nawet jej żadnej pokuty nie zadaje, żadnego warunku nie stawia, nie ma o nic pretensji - i odsyła z wyraźnym poleceniem: "Idź, Ja ciebie nie potępiam, ale odtąd już nie grzesz więcej". Werdykt Jezusa jest paradoksalny: z jednej strony utrzymuje w mocy prawo, które potępia cudzołóstwo, ale z drugiej strony - objawia miłosierdzie. Takie zachowanie Jezusa, zwłaszcza w tamtych czasach, było gorszące: nie takiej odpowiedzi spodziewali się faryzeusze - wskazywał bp Greger.
Jako pierwi obraz i relikwie uczcili: bp Piotr Greger i ks. Marek Głuch SDB
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Jak dodawał, dylematów dostarcza też analiza sytuacji i uczuć, jakich doświadcza kobieta, oskarżana z powodu swych przewinień. - To wydarzenie pokazuje, jak ciężko jest człowiekowi zawierzyć w moc Bożego miłosierdzia. Łatwo o nim mówić, dyskutować, głosić całe rekolekcje czy misje na ten temat, a zarazem jak trudno je uznać, kiedy dotyczy człowieka widzianego tylko przez pryzmat popełnionego zła. Ale czy to jest cały obraz człowieka? Grzech kobiety stał się paradoksalnie jej droga do Boga. Chociaż nie z własnej woli, ale stanęła przed Chrystusem. Otrzymała życiową szansę rozliczenia się ze swoim grzechem. Do Boga bowiem nie ma innej drogi jak ta, która jest wybrukowana naszymi grzechami. To właśnie z doświadczenia własnego grzechu wychodzimy ku Chrystusowi, który - jak sam powiedział - przyszedł nie po to, aby potępiać, ale aby zbawić to, co zginęło - podkreślał kaznodzieja.
Młodzież na zakończenie Mszy Świętej podziękowała za otrzymany sakrament bierzmowania, a następnie rozpoczęła się adoracja Pana Jezusa i czuwanie przy obrazie i relikwiach apostołów miłosierdzia: św. Faustyny i św. Jana Pawła II.