Ma być naśladowaniem Pana Jezusa. Po kilku latach do Ekstremalnej Drogi Krzyżowej przyłącza się coraz więcej chętnych. W tym roku wyruszą 7 kwietnia wieczorem...
Lawinowo przybywa tras, żeby samotni wędrowcy mogli się po nich poruszać bez poczucia, że idą w tłumie... Przybywa, bo co roku więcej jest edk-owiczów, którzy w szczególnie trudnych warunkach szukają przełomu, który pomoze im otworzyć swoje serce na spotkanie z Chrystusem. Przed rokiem na górskie trasy najbardziej wymagającego rejonu EDK Beskidy wyruszyło około pięćset osób. W tym roku może ich być nawet tysiąc. Dwa lata temu czterysta osób wędrowało z Andrychowa, a niespełna osiemset rok temu. I tu zapowiada się ich znacznie więcej. Pójdą z błogosławieństwem bp. Romana Pindla, który 7 kwietnia będzie się modlić z uczestnikami EDK w Andrychowie. – Wystarczy rozejrzeć się wieczorem, żeby zobaczyć, ile osób maszeruje z kijkami. Sporo z nich już trenuje przed EDK – uśmiechają się liderzy rejonów. Najlepszym potwierdzeniem, jak cenne i owocne jest to doświadczenie przełomu, może być fakt, że większość tych, którzy podjęli ekstremalne wyzwanie raz, chcą je przeżyć ponownie, a świadectwa ich życia przyciągają kolejnych. EDK przyciąga też coraz więcej młodych ludzi, którzy zarażają rówieśników.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.