- Kiedy w niedzielę na Mszy św. zerkam na pana Józefa Jarosza, zawsze przychodzi mi do głowy ta myśl: jak on się czuje, stojąc w miejscu, które powstało w ogromnej mierze dzięki jego odwadze i determinacji... - mówi Maksymilian Pryga.
Kto szlifował klamki
- W tej historii najważniejsze są dla mnie relacje trzech z czterech osób, które uczestniczyły we wszystkich 124 delegacjach: Joanny Jachnickiej, Barbary Zolich i największego bohatera - Józefa Jarosza. Dopiero po kilkunastu rozmowach pan Józef zgodził się opowiedzieć mi o swoim niezłomnym zaangażowaniu w walkę o kościół na Złotych Łanach. To on osobiście szlifował klamki po całym osiedlu i to on zebrał owe 4 tys. podpisów. Nie zdążyłem już spotkać się z czwartym bohaterem tamtych czasów, już śp. panem Henrykiem Kociołkiem. O tych czasach opowiedzieli mi także ks. Stanisław Maślanka, pierwszy duszpasterz na Złotych Łanach, i pierwsi wikariusze - ks. Józef Pilch i ks. Józef Walusiak. Bardzo pomógł mi również Janusz Frączek, który fotografował dzieje parafii i kościoła w latach 70. i 80. Ogromnym wsparciem i pomocą służył ks. Stanisław Wójcik, nasz obecny proboszcz, który podpowiedział, z kim warto porozmawiać, a także udostępnił mi kronikę z tamtego czasu, spisaną przez ks. Leopolda Sokołowskiego, w którego rodzinnym domu powstały salki katechetyczne. To dla mnie podstawowe źródło informacji. Niestety, kronika była prowadzona tylko do 1981 r., więc zadecydowałem, że wobec braku naprawdę rzetelnych źródeł moja praca na tej dacie się skończy.
Jak dodaje pan Maksymilian: - Zabraknie także wisienki na torcie, czyli rozmowy z ks. prałatem Józefem Szczyptą, pierwszym proboszczem, zmarłym dwa lata temu. Przed skończeniem studiów nie czułem się na tyle kompetentny, by zaproponować księdzu prałatowi taką rozmowę. Nieraz patrzę na jego zdjęcia i się zastanawiam, co by na to powiedział, czy jemu by się pomysł takiej książki spodobał. A z drugiej strony, kiedy wydawało się, że nie dotrę do świadków, że nie uda mi się ich skłonić do otworzenia przede mną, prosiłem na modlitwie o pomoc księdza prałata. I problemy się rozwiązywały...
W sutannie, między blokami
- Kiedy zacząłem swoje poszukiwania, stwierdziłem, że muszę uporządkować swoją wiedzę i utrwalone opinie o tamtych czasach - mówi autor powstającej książki. - Niektórym osobom się wydaje, że historia parafii na Złotych Łanach zaczęła się od jej pierwszego proboszcza, ks. Józefa Szczypty. Tymczasem pierwszym księdzem, który stanął między blokami na Złotych Łanach, był ks. Stanisław Maślanka, posłany tu przez kard. Wojtyłę w 1971 roku. Został mianowany wikarym w Białej, z zadaniem utworzenia punktu katechetycznego na Złotych Łanach. Ośrodek duszpasterski powstał tu dopiero w 1976 roku. Ksiądz Maślanka zaczął szukać na powstającym osiedlu przychylnych sobie ludzi, którzy będą w stanie udzielić mu schronienia, i gdzie będzie można katechizować dzieci. Takie miejsce znalazł u państwa Glondysów. Drugim punktem został rodzinny dom ks. Sokołowskiego.