W tym roku mija 76. rocznica zrzutu pierwszych cichociemnych, którzy wylądowali w Dębowcu w nocy z 15 na 16 lutego 1941 r. Tegoroczne obchody rocznicowe odbywają się 17 lutego.
Od tego pierwszego zrzutu, w którym uczestniczyło trzech skoczków spadochronowych, na teren okupowanej Polski do końca wojny dotarło w ten sposób prawie 350 żołnierzy oraz kurierów, przeszkolonych w Anglii i we Włoszech, by organizować ruch oporu. Zdobyte w Dębowcu doświadczenia pierwszych skoczków pomogły w kolejnych akcjach.
W tym roku obchody historycznego wydarzenia odbędą się w piątek 17 lutego i rozpoczną o 10.00 pod pomnikiem w centrum Dębowca. Swój udział zapowiedział Aleksander Tarnawski, ostatni żyjący Cichociemny oraz przedstawiciele GROM. Będą też występy artystyczne uczniów miejscowych szkół, wystawa Piotra Wybrańca i prelekcji Krzysztofa Mroczkowskiego.
Cichociemni, czyli żołnierze polscy szkoleni w Wielkiej Brytanii do zadań specjalnych (dywersji, sabotażu, wywiadu, łączności i prowadzenia działań partyzanckich), wysyłani byli do okupowanej Polski początkowo z Wielkiej Brytanii, a następnie, od końca 1943 r., z bazy we Włoszech. Wszyscy byli ochotnikami.
Organizacją ich przerzutów zajmowała się polska sekcja brytyjskiego Kierownictwa Operacji Specjalnych SOE (Special Operations Executive) wspólnie z Oddziałem VI Sztabu Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych, odpowiedzialnym za łączność z Komendą Główną ZWZ-AK.
Pierwszy zrzut, noszący kryptonim "Adolphus", miał miejsce w nocy z 15 na 16 lutego 1941 r. Na pokładzie brytyjskiego dwusilnikowego samolotu Whitley znalazło się trzech polskich skoczków: kpt. Stanisław Krzymowski ("Kostka"), por. Józef Zabielski ("Żbik") oraz kurier polityczny Czesław Raczkowski ("Włodek"). Po wielu godzinach niebezpiecznego lotu, którego trasa przebiegała bezpośrednio nad Niemcami, spadochroniarze zostali zrzuceni nie - jak planowano - pod Włoszczową w Kieleckiem, lecz na Śląsku Cieszyńskim pod Skoczowem, na terenach włączonych do Rzeszy.
Pierwszy przerzut cichociemnych do okupowanej Polski miał charakter eksperymentalny. Trasę przelotu uznano za zbyt niebezpieczną i na dziewięć miesięcy przerwano loty. Po wznowieniu misji do lotów nad Polskę wykorzystywano specjalnie przystosowane do tego typu zadań samoloty Halifax. Zmieniono również trasę przelotu, która przebiegała odtąd nad Danią lub Szwecją.