To szkoła wyjątkowa już na pierwszy rzut oka - chłopcy i dziewczynki noszą gustowne mundurki, uczą się oddzielnie, a ich rodzice… uczą się razem z nimi!
- Kiedy kończyły się ferie, babcie mówią naszej córce - "Kończy się wolne i musisz biedna wracać do szkoły". A ona: "Ale ja lubię chodzić do szkoły!". Babcie: "I znowu będziesz musiała się uczyć, czytać, pisać". A mała Asia - "Ale ja się lubię uczyć, lubię czytać i pisać!" - opowiadała mama jednej z drugoklasistek Szkoły Podstawowej "Skała" w Bielsku-Białej, podczas Dnia Otwartego, zorganizowanego w tej szkole.
"Skała" to szkoła stworzona przez rodziców, których dzieci dorastały w przedszkolu "Ziarenko". Obie placówki prowadzi Bielskie Stowarzyszenie Wspierania Edukacji i Rodziny "Światło" - także powołane przez rodziców. Szkoła jest wyjątkowa już na pierwszy rzut oka - chłopcy i dziewczynki noszą gustowne mundurki, uczą się oddzielnie, a ich rodzice… uczą się razem z nimi. Choć nie siedzą z nimi w ławkach oczywiście, są dla nauczycieli najważniejszym partnerem w kształceniu i wychowaniu ich dziecka.
O szkole opowiadali zainteresowanym rodzicom: dyrektor Marta Mszyca i nauczyciele: Agnieszka Kamińska, Sylwester Rał i Radosław Pietruczuk, a także rodzice obecnych uczniów.
- Kim jesteśmy? Po prostu rodzicami, którzy chcieli założyć szkołę - mówiła Marta Mszyca. - Rośliśmy z naszymi "Ziarenkami" aż do momentu otwarcia szkoły dwa lata temu. To była kontynuacja programu wychowawczego, jaki tam przyjęliśmy jako najlepszy dla nas. Powołaliśmy stowarzyszenie prowadzące placówki oświatowe, z myślą o innych rodzicach.
"Skała" oparła swoją koncepcję na przykładzie szkół hiszpańskich, powstających od 1963 roku. - Ponad pół wieku młodzi ludzie kształcą się w tym systemie, który my także wybraliśmy. Kolejne pokolenia absolwentów przejmują już kierowanie nimi - podkreśla Marta Mszyca. - Doświadczenie tych szkół mówi samo za siebie. Nie wymyślaliśmy sami nowego programu wychowawczego i nie eksperymentujemy. W Polsce działa 20 podobnych placówek. Pierwsza powstała w 2003 roku w Warszawie - powołało ją stowarzyszenie "Sternik". Mamy się od kogo uczyć.
Nauczyciele "Skały"
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak mówiła Marta Mszyca, inicjatorem tego typu szkół był św. Jose Maria Escriva - jest nie tylko założycielem Opus Dei. Formacja duchowa, którą proponował, zachęcała do życia w świętości pośród świata. Mobilizował rodziny do zakładania szkół, w których rodzice mieliby wpływ na wychowanie własnych dzieci. Dziś jest patronem takich szkół. Rodzicom ze „Skały” dobrze są znane jego słowa: "Dzieci są najważniejsze, ważniejsze od interesów, od pracy, od odpoczynku".
- Jesteśmy rodzicami. Wszystkich nas łączy pytanie: kim będzie nasze dziecko? Wszyscy byśmy chcieli żeby były to osoby pracowite, uczciwe, kreatywne, by to byli ludzie na których można polegać, by byli świetnymi pracownikami i szefami. Bo sami takich potrzebujemy i z takimi najlepiej się nam współpracuje - tłumaczy Marta Mszyca. - Skąd ich wziąć? To jest nasz przepis na sukces - wychować sobie takie społeczeństwo, zaczynając od najmłodszych! Nie są ważne kółka, różne zajęcia - ważne jest, by wychować je tak, żeby były w przyszłości szczęśliwe. Wierzymy, że istnieje edukacja najwyższej jakości - łączymy naukę z wychowaniem. To podejście wynika z wartości chrześcijańskich i uniwersalnych. Chrześcijańska wizja wychowania to nasz filar. Zakładamy, że chrześcijańskie wartości są po prostu uniwersalne. Pan Bóg jest dla nas najważniejszy i chcemy te same wartości przekazać naszym dzieciom.
Rodzice ze „Skały” podkreślają, że nie jest to szkoła katolicka w tym sensie, iż nie założył jej ktokolwiek z hierarchii Kościoła. To szkoła niepubliczna, ale w swoich dokumentach ma zapis, iż przekazuje treści zgodne z doktryną Kościoła katolickiego. - Mówimy o tym rodzicom podczas rekrutacji. Oni sami odpowiadają sobie czy to dla nich ważne - zaznacza Marta Mszyca i dodaje: - Ideał świętości w pracy zawodowej jest dla nas bardzo ujmujący, bo pokazuje, że my musimy zacząć od siebie, bo widzimy, że nasze świadectwo na co dzień realizuje się w tym, jak pracujemy. I jest to bardzo zbieżne z wizją szkoły, bo my tego dzieci uczymy od najmłodszych lat - co robisz, rób jak najlepiej, bo robisz to z miłości do Pana Boga.