Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Trzódka dla Tajlandii

– Sedno sprawy to przekazać dzieciom tam, w dalekiej Azji, nasz uśmiech i pomoc. Ale obdarować chcemy każdego, kto skorzystał z naszego zaproszenia – mówi Urszula Marhula.

Niezależnie od wieku i zdolności każdy ma swoją niebagatelną rolę do spełnienia w jasełkach Misyjnej Jutrzenki, wspólnoty dzieci, młodzieży i dorosłych, działającej przy parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Skoczowie. Po spektaklu dzieci zbierały ofiary, które przekażą misjonarzom pracującym wśród najmłodszych w Tajlandii. Po raz siedemnasty scenariusz do reżyserowanego przez siebie widowiska napisała Urszula Marhula, którą wsparli Joanna Walczyk i muzyk Paweł Moskała. Na miejsce narodzin Jezusa przez ciąg biblijnych scen w tym roku poprowadziły widzów dzieci: Agnieszka Kohut, Wojtek Malina i Małgosia Piekarczyk. Widzowie śledzili dylematy Józefa, odwiedzającego rodziców Maryi – Annę i Joachima. Podążali za aniołami, którzy przynosili wiadomości z nieba; wędrowali z Maryją do Elżbiety, a w końcu dotarli do Betlejem i pałacu Heroda. Jak co roku na scenie pojawił się mały Jezus – tym razem w tej roli wystąpił pięciomiesięczny Wojtuś Kisza z Kiczyc. Przy Maryi, którą zagrała uczennica piątej klasy Ola Bednarz, w roli anioła czuwała mama Wojtusia, Sylwia.

– To nie pierwsze nasze dziecko, które gra rolę Dzieciątka – uśmiecha się Bogusław Kisza, tata. – Sześć lat temu była to córka Milenka. Znajomi nas poprosili, żeby nasze dziecko „zagrało”. I od tej pory cała nasza rodzina: Milenka, Karolina, Wojtuś i my oboje uczestniczymy w spotkaniach grupy. Wielkie poruszenie wywołała… trzódka głośnych owieczek, za które rodzice przebrali najmłodsze dzieci. Opiekę nad owieczkami sprawowała mama 2,5-letniej Paulinki, Agata Bołdys. – Chodzę na kółko misyjne od dzieciństwa, czyli od szesnastu lat. Teraz przychodzę z córeczką – mówi Agata. – Pamiętam, jak zawsze z bijącym mocno sercem czekaliśmy na dzień, w którym pani Ula rozdzielała role. Byłam pastuszkiem, aniołem, Maryją, a nawet… Józefem! – To moje pierwsze jasełka, starałam się wspierać panią Ulę. W sierpniu przejęłam od niej obowiązki odpowiedzialnej za wspólnotę. Pani Ula jest dla mnie wspaniałym wzorem – mówi Joanna Walczyk. – Cieszę się, że rodzice tak aktywnie włączają się we wspólnotę – podkreśla Urszula Marhula. – Najbardziej zależy mi na tym, by wszyscy uświadamiali sobie, że tak jak potrafimy, chcemy głosić Dobrą Nowinę, żeby zachęcać innych do otwierania serc na pomoc misjom. – Ta wspólnota integruje rodziny, ale i tworzy więź z Kościołem powszechnym przez swoje otwarcie na mieszkańców krajów misyjnych i misjonarzy – dodaje ks. Juliusz Kropacz, opiekun grupy.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy