W bielskim klasztorze Sióstr Szkolnych de Notre Dame przy ulicy Schodowej od 25 lat działa bursa dla dziewcząt. Jubileusz Bursy Notre Dame był okazją do dziękczynienia Bogu i siostrom.
Srebrny jubileusz świętowano z rozmachem, a jego mottem były słowa: "Płonie w nas ogień życia". Podczas dziękczynnej Mszy Świętej w katedrze św. Mikołaja i spotkania z absolwentkami padło wiele słów wdzięczności dla Sióstr Szkolnych de Notre Dame.
Wraz z nimi za Bożą opiekę podziękował bp senior Tadeusz Rakoczy, który przewodniczył Eucharystii w katedrze. Jak podkreślał, pracy kolejnych sióstr towarzyszyła nie tylko troska o zapewnienie podstawowych potrzeb podopiecznych, ale też o ich wychowanie chrześcijańskie, o pełny rozwój, prowadzący do życiowej dojrzałości i wolności. Bp Rakoczy przypomniał, że bursa stała się kontynuacją wspaniałej pracy oświatowej, którą zgromadzenie prowadziło w Bielsku od 1859 r. do czasu II wojny światowej, a której w czasach komunistycznych siostrom zakazano.
– Dziękujemy za te słowa, które przypomniały nam wszystkim, że jesteśmy po to, aby prowadzić siebie oraz innych do świętości – odpowiadały siostry. Za 25-letnią służbę wszystkich sióstr i kapłanów dziękowały dawne i obecne mieszkanki bursy, a także ich rodzice.
Mieszkanki bursy w symbolicznym "Tańcu ognia"
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Artystyczną formą podziękowania stał się też "Taniec ognia", którym rozpoczęło się spotkanie w bursie. Tu na wystawie zdjęć i wertując kroniki, można było prześledzić minione lata. Wspominano kierujące bursą siostry: Eugenię, Emmanuelę, Małgorzatę, Natanaelę, Ewelinę. Do wspomnień zachęcała obecna dyrektor bursy: siostra Rachel.
– Cieszę się, że dane mi jest kontynuować tak piękne dzieło – przyznawała z dumą. – Dotykam dziedzictwa, które traktuję z wielkim szacunkiem. Za każdym razem, kiedy wychodzę na ul. Schodową, na plac katedralny św. Mikołaja, do Katedry, doświadczam namacalnego ubogacenia życiem i działalnością całej rzeszy Sióstr Szkolnych de Notre Dame, które tu właśnie oddawały swoje dary i talenty, by otaczać opieką wychowawczą dzieci i młodzież
O ogniu, który płonie w nich do dzisiaj mówiły także absolwentki, dziś żony i matki. Zgodnie podkreślały, że doświadczenie wielkiego ciepła, ale też kształtowana przez siostry delikatnie i konsekwentnie postawa moralna, pomogły iść w życiu właściwą drogą. – Siostry pokazały nam, że zasady w życiu nie są po to, żeby je tylko przestrzegać, bo tak trzeba. Zrozumiałyśmy tu, że zasady pozwalają nam żyć dobrze, to znaczy tak, żeby Jezus był z nas zadowolony – tłumaczyły.
Wiele dziewcząt uczyło się w szkołach artystycznych: muzycznej, plastycznej. – Mieszkałam tu pięć lat, kiedy uczyłam się w Liceum Plastycznym – wspominała Elżbieta Labzik z Ochab. – To był czas dla mnie bardzo ważny, bo przygotował mnie do dalszej drogi duchowego rozwoju.
Absolwentki świetnie zapamiętały też codzienną życzliwość sióstr i... smaczne jedzenie. – To się wcale nie zmieniło! – uśmiechały się obecne mieszkanki bursy: Magda i Kasia, zapraszając gości na poczęstunek. – Podoba nam się tutaj: siostry są zawsze przyjazne, uśmiechnięte, a jak trzeba to na pomoc w matematyce też można liczyć. Do dyspozycji mamy salę komputerową – wyliczają.