W czechowickiej bazie wolontariusze od sobotniego poranka czekali na darczyńców i paczki. Sami, jak co roku przygotowali jedną z nich.
- Rzeczywiście, sobota była dla nas bardzo pracowita, bo na 27 rodzin, do których trafiły w tym roku paczki w naszym rejonie, aż 22 otrzymały je już w sobotę - przyznaje Marek Lasok, lider rejonu. - W niedzielę pozostało nam już ostatnich pięć rodzin, a także przygotowanie dokumentacji. Jesteśmy pod wrażeniem paczek, które darczyńcy przekazują do bazy. Są naprawdę bogate. Jedna z rodzin otrzymała rekordowy dar złożony z 48 paczek, które praktycznie wypełniły cały samochód dostawczy. Jeszcze nie było dotąd takiej ilości sprzętów gospodarstwa domowego. Są piece kuchenne, pralki, lodówki. Zakup takiego sprzętu jest dla rodzin wielkim wydatkiem, więc dzięki paczce otrzymują naprawdę dużą pomoc.
Ze wstępnych szacunków, sporządzonych na podstawie deklaracji darczyńców, wynika, że łączna wartość paczek dla 27 rodzin wyniosła blisko 90 tys. złotych - średnio jedna paczka warta była ok. 3 300 zł. Przy ich przygotowaniu uczestniczyło łącznie 1673 darczyńców, czyli na jedna paczkę przypadło 62 darczyńców.
Grupę wolontariuszy tworzy w tym roku 15 osób, a wśród nich siostry salwatorianki z goczałkowickiego klasztoru. - W tym roku było dużo chętnych, ale nie wszyscy ze względu na terminy czy na młody wiek już mogli wolontariuszami zostać. Zaprosiliśmy ich jednak do współpracy w bazie, żeby mogli się tej pracy przyjrzeć i już przygotować do działania w przyszłości. Praca wolontariusza jest trudna i wymagająca, ale jej owoce w finale dają tyle radości, że nikt nie myśli o tym, co trudne - dodaje Marek Lasok. Jak podkreśla, wolontariusze są w tym rejonie wspaniali i świetnie ze sobą współpracują, nie tylko w grudniu, ale przez cały rok utrzymują ze sobą kontakty, mają swoją grupę na facebooku.
Paczki przekazali w tym roku do 27 rodzin, a przygotowało je prawie 1700 darczyńców
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Odwiedziłam z paczkami już dwie rodziny. Reakcje oczywiście za każdym razem są trochę inne, ale zawsze jest to dla obdarowanych wielkie zaskoczenie, bo oni w ogóle nie spodziewają się, że to będzie taka ilość tych prezentów. Kiedy mama z córeczką otrzymały 30 paczek, w tym pralkę, i cały pokój wypełniły pudła, nie wierzyły własnym oczom. Słowo: dziękuję pada wiele razy, ale szok jest tak duży, że nieraz trudno im znaleźć słowa, żeby wyrazić. co czują. Dla takiej chwili warto zostać wolontariuszem. Pełna satysfakcja - gwarantowana! - nie ma wątpliwości wolontariuszka Olga Rzepka-Godoj, w Szlachetnej Paczce zaangażowana po raz czwarty.
- Każda taka wizyta u rodziny to jest zawsze wzruszenie i wszystkim trudno powstrzymać łzy. Dziś przekazałem paczkę dla rodziny, w której był 7-letni chłopczyk. Rodzina żyje bardzo skromnie, ubiera się w sklepach z używaną odzieżą i dziecku dokuczają z tego powodu rówieśnicy. Trzeba było widzieć jego radość, gdy rozpakowywał paczki z pięknymi markowymi ubraniami dla niego... - mówi wolontariusz Piotr Machej. - Od jednego z darczyńców otrzymaliśmy też dziesięć choinek, więc do części rodzin zawieźliśmy też choinkę i od razu robił się taki świąteczny klimat. Doświadczamy, jak wielu jest ludzi, którzy chcą czynić dobro. Tego na co dzień się raczej nie pokazuje, a to jest wspaniałe i nas buduje...
Jeżeli obdarowani się zgadzają, w tym spotkaniu mogą uczestniczyć też darczyńcy, którzy mają szansę uścisnąć wybraną rodzinę, złożyć sobie wzajemnie życzenia świąteczne. Nieraz jest to też okazja do omówienia dalszych kontaktów, bo często paczka na tej jednej wizycie się nie kończy. Składnikiem paczek był w tym roku dość często opał na zimę, a także prace remontowe w mieszkaniu samotnego mężczyzny poruszającego się na wózku: malowanie, wymiana podłogi. Wolontariusze zauważają zgodnie, że co roku ta pomoc jest mądrzejsza, staranniej przygotowana.
- Bycie wolontariuszem uczy mnie wielkiej pokory. Jestem w Paczce już kilka lat i co roku przekonuję się, że każda bieda jest inna: czasem powoduje ją choroba, niepełnosprawność, a czasem mąż, który krzywdzi żonę i dzieci. Kiedy indziej jest to brak mieszkania, prądu, bieżącej wody. Uczę się też doceniać to, co mam. Widzę też, jak wiele daje dzieciom udział w takiej akcji, jak bardzo przeżywają to, że mogą uczestniczyć w przygotowaniu paczki - mówi Joanna Seel, wolontariuszka od trzech lat. - To, jak podchodzą do tego wszyscy darczyńcy, którzy pociągają za sobą następnych, jest fantastyczne...