Od kilkudziesięciu lat na tym cmentarzu pamięci o bliskich towarzyszy szczególnie często wyznanie: Jezu, ufam Tobie. Pojawia się zarówno na starych powojennych nagrobkach, jak i tych sprzed ponad 50 lat oraz na najnowszych.
- To oczywiste odbicie żywego kultu Bożego Miłosierdzia, jaki rozwijał się od dawna w tej parafii - nie ma wątpliwości ks. kan. Jan Gustyn, proboszcz rudzicki.
Ten kult był tu już mocno rozwinięty wśród parafian od czasu zakończenia II wojny światowej. Wizerunek Bożego Miłosierdzia przedstawia jeden z witraży kościoła parafialnego, a w filialnej świątyni w Iłownicy znajduje się sporych rozmiarów obraz Pana Jezusa Miłosiernego.
Jak dodaje ks. kan. Gustyn, częstym zwyczajem jest tu także odmawianie przed Mszami Świętymi Koronki do Bożego Miłosierdzia.
- Tu parafianie mocno ufają Bożemu Miłosierdziu. Nie ma więc niczego zaskakującego w tym, że tak często zwracają się do Miłosiernego, gdy stają przed Bogiem w chwili śmierci - podkreśla kapłan. - Każdy w takim momencie liczy nie tylko na sprawiedliwy osąd, ale pragnie też doświadczyć miłosierdzia: tego, że Bóg Miłosierny okaże łaskawość, przebaczenie...
Tu spoczywa także budowniczy kaplicy św. Wendelina
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Cmentarz parafii Narodzenia św. Jana Chrzciciela w Rudzicy jest świadkiem zarówno wielowiekowej historii tutejszej wspólnoty, jak i bolesnych wydarzeń, dotykających tutejsze rodziny we współczesności.
W liczącej już ponad siedem wieków historii Rudzicy najpierw były czasy rycerskie, kiedy miejscowość stanowiła własność szlachecką. O jej pierwszych właścicielach niewiele wiadomo. W XVI wieku Rudzica należała do Wacława Ruckiego i jego potomków. Później rody i właściciele się zmieniali. Dzieliła losy całego Śląska Cieszyńskiego, podlegającego władcom Czech, a po podziale Śląska Cieszyńskiego przed wiekiem znalazła się w Polsce.
Od średniowiecza burzliwych wydarzeń nie brakowało w doświadczeniach mieszkańców. Po pożarach dwóch drewnianych kościołów postanowili prawie 250 lat temu wznieść obecny, murowany. Brali udział w wojennych walkach I i II wojny światowej. Są wśród nich uczestnicy słynne bitwy o Monte Cassino.
Kaplica św. Wendelina w Rudzicy podczas odpustu
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Wśród upamiętnionych na cmentarzu proboszczów z dawnych wieków warto zwrócić uwagę na niepozorny nagrobek ks. Jana Błażeja. Znajduje się w sąsiedztwie krzyża cmentarnego i przypomina, że ten duszpasterz sprzed półtora wieku postanowił zbudować przy pobliskim źródełku kaplicę dedykowaną nieznanemu w tej okolicy św. Wendelinowi. Starania o to miejsce modlitwy podjął także późniejszy proboszcz, ks. Tytus Śliwka. Do kaplicy w Dolinie św. Wendelina, a także do źródełka, którego woda wykazywała właściwości lecznicze, zwłaszcza w chorobach oczu, do dziś pielgrzymują wierni z całej okolicy.
Zapisane na wielu nagrobkach słowa zawierzenia: Jezu, ufam Tobie, widać także na nagrobkach, które są świadectwem wielkiego bólu dotykającego rudzickie rodziny, gdy żegnać trzeba było kolejne odchodzące dzieci - czasem maleństwa tuż po urodzeniu, a czasem dopiero rozkwitającą młodzież, a innym razem wcześnie odchodzących rodziców.
Bez względu na wiek, okoliczności i sytuację, najczęściej powtarza się to wołanie o Boże Miłosierdzie. I z tego cmentarza rozlega się ono z niezwykłą siłą...