Marta najbardziej pamięta jego nosek. Taki malutki… Po prostu śliczny. I to, że przez całe jego życie mogła go głaskać po uszku. Paweł zapamiętał cichutki płacz. Płacze, a więc żyje! I jeszcze to, jak spokojnie leżał na boku z zamkniętymi oczkami. Tymek urodził się na godzinę i czterdzieści osiem minut życia na tej ziemi…
Czwartek 7 lipca 2016 roku, siódma rano. Marta i Paweł Zmiertka z Roczyn koło Andrychowa już są w Szpitalu Zakonu Bonifratrów w Katowicach. Są z nimi brat Pawła z żoną i siostra Marty z mężem. Jest też ksiądz kapelan szpitala. Razem czekają na cesarkę, dzięki której urodzi się Maluszek. Nie znają jego płci. Dzieciątko jest wyczekane, wymodlone. O 12.57 już go widzą. Tymoteuszek! Gdyby była dziewczynka, dostałaby imię Ania. 50 cm długości, waga 2850 g. Cichy płacz – pamiętają go do dziś. Daje znać, że jest z nimi! Od trzech miesięcy dziesiątki, a może i nawet setki osób modlą się za ich Maluszka – wielu z nich w ogóle nie znają. Od trzech miesięcy badania są jednak jednoznaczne: do Roczyn raczej wrócą sami, bez dzieciątka…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.