Piętnaście lat temu, na wzgórzu Trzy Lipki w Starym Bielsku stanął krzyż - Krzyż Trzeciego Tysiąclecia. W święto Podwyższenia Krzyża Świętego bielszczanie modlą się pod nim za swoje miasto.
Jak co roku, mieszkańcy Bielska-Białej wraz ze swoimi duszpasterzami spotkali się na Trzech Lipkach - na wspólnej Eucharystii 14 września. Wśród nich - także, jak co roku - był prezydent miasta Jacek Krywult i bielscy radni.
Koncelebrowanej Mszy św. przewodniczył biskup Roman Pindel, który modlił się w intencji mieszkańców Bielska-Białej i władz miasta, a wraz z nim przy ołtarzu stanęli m.in. proboszcz parafii św. Stanisława w Starym Bielsku ks. Zygmunt Siemianowski, jego poprzednik ks. prałat Antoni Kulawik oraz duszpasterze dekanatów bielskich, z dziekanami ks. Stanisławem Wawrzyńczykiem i ks. Krzysztofem Ryszką na czele.
Modlitwa pod krzyżem na Trzech Lipkach
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Gromadzimy się tutaj w 15. rocznicę powstania Krzyża Trzeciego Tysiąclecia - krzyża, który jest dla nas znakiem cierpienia i śmierci ale przede wszystkim - znakiem ostatecznego zwycięstwa Chrystusa i źródłem nieskończonego Miłosierdzia Bożego - mówił ks. Z. Siemianowski witając przybyłych.
Homilię wygłosił ojciec Symplicjusz Sobczyk, franciszkanin z czeskiego Jabłonkowa.
- To szczególne święto, w którym patrzymy na znak naszej wiary, patrzymy na drzewo, które całkowicie zmieniło swój charakter - mówił o. Symplicjusz Sobczyk. -. To dzisiejsze święto bardzo mocno koresponduje z liturgią Wielkiego Piątku. Zarówno liturgia Wielkiego Piątku, jak i dzisiejsze święto, to tak naprawdę historia dwóch drzew. Oba rosły gdzieś na wschodzie. Jedno w ogrodzie Eden, drugie - w samym centrum świata, w miejscu wybranym przez Boga - w Jerozolimie. Oba drzewa zaowocowały. Ale jakże różny był owoc tych drzew i jak różny jest skutek spożycia ich owoców.
Na wspólnej modlitwie za miasto nie zabrakło rodzin
Urszula Rogólska /Foto Gość
Pierwszym było drzewo zasadzone w raju, drugim - drzewo krzyża, na którym za i dla człowieka umarł Boży Syn - Jezus Chrystus.
Owoc z pierwszego drzewa pociągał człowieka swoim pięknem. - Ale człowiek zjadając ten zatruty owoc, popełnił samobójstwo natury ludzkiej - mówił o. Sobczyk. - Potrzeba było nowego drzewa, na którym zawiśnie nowy owoc.
Drugie drzewo było znakiem przekleństwa i hańby. Owoc tego drzewa nie wyglądał tak pociągająco jak tamten z raju. Na jego widok ludzie odwracali wzrok - Ale ten właśnie owoc trzeba zerwać, trzeba skosztować, aby przywrócić własną godność - mówił o. Sobczyk.
Od 15 lat Krzyż Trzeciego Tysiąclecia góruje nad miastem
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Wywyższenie krzyża, to nic innego, jak zamienienie szubienicy w znak zbawienia, jak wycięcie rajskiego drzewa - drzewa, które przyniosło śmierć - i postawienie drzewa, które ma być dla nas formą wyrzutu sumienia. Drzewo rajskie to śmierć - choć wyglądało jak drzewo życia. Drzewo krzyża, to drzewo życia choć było szubienicą, oznaczającą straszliwą, haniebną śmierć - zaznaczył o. Sobczyk. - Drzewo rajskie w konsekwencji dało nienawiść. Drzewo krzyża, które było znakiem nienawiści, w konsekwencji dało miłość.
Jak tłumaczył o. Sobczyk, to sam Jezus zostawił siebie - owoc życia - jako pokarm na życie wieczne w każdej Eucharystii. Podkreślił, byśmy dziś, kiedy świat staje przy fałszywym drzewie, zrywając jego toksyczne, trujące owoce, potrafili stać przy prawdziwym drzewie: - Nie możemy poddać się kuszeniu współczesnego węża, dając się nabrać na fałszywe jabłka z taniego supermarketu. Wybierajmy to, co trudniejsze, ale dające życie.
Co roku bielscy duszpasterze koncelebrują Mszę św. pod krzyżem w Starym Bielsku
Urszula Rogólska /Foto Gość
Przed uroczystym błogosławieństwem na koniec liturgii, ks. Siemianowski zaznaczył: - Bądźmy świadkami tego krzyża, z którego płynie dla nas nauka zbawienia - nie tylko dziś, ale także wtedy, gdy tutaj przybywamy i cieszymy się widokami. Cieszmy się, że mamy krzyż, ze możemy dawać świadectwo o Bogu, który umarł za nas i dla nas...