Pompejański dzień skupienia zgromadził w Pogórzu zwolenników wytrwałej modlitwy. Odmawiają ją indywidualnie i podczas odbywających się od ośmiu lat na skoczowskiej Kaplicówce nabożeństw pompejańskich.
Już po raz ósmy w świątyni w Pogórzu na spotkaniu formacyjnym spotkali się czciciele Matki Bożej Różańcowej, którzy ze szczególną ufnością szukają Jej orędownictwa, odmawiając trwającą 54 dni różańcową Nowennę Pompejańską.
Przybyli z parafii całej diecezji, a także spoza niej. Wielu uczestników dnia skupienia to członkowie Apostolstwa Dobrej Śmierci, którzy od lat podejmują tę wytrwałą modlitwę indywidualnie, a także podczas odbywających się zawsze drugiego dnia miesiąca nabożeństw pompejańskich w sanktuarium św. Jana Sarkandra na wzgórzu Kaplicówka w Skoczowie. Uczestniczą też w tzw. modlitewnym pogotowiu, podejmując modlitwę za potrzebujących pomocy w nagłych trudnych sytuacjach.
- To jest heroizm modlitwy, która otaczacie tylu ludzi. Dziękuję również za modlitwy ofiarowane za kapłanów, za ofiarowane za zmarłych msze gregoriańskie. Jesteście taką bazą modlitewną naszej diecezji - podkreślał ks. dr Marek Studenski, wikariusz generalny, który przewodniczył Mszy Świętej i wygłosił także konferencję.
Za to zaufanie, z jakim powierzają Maryi najtrudniejsze sprawy swojego życia, a także innych ludzi, dziękował im gospodarz parafii NMP Królowej Polski w Pogórzu ks. kan. Ignacy Czader. Wraz z nim przy ołtarzu stanął też m.in. ks. Grzegorz Górnik MSF, dyrektor krajowy Apostolstwa Dobrej Śmierci, ks. prał. Alojzy Zuber, diecezjalny moderator tej wspólnoty. Wśród kapłanów był też przebywający na urlopie misjonarz z Madagaskaru ks. Ludwik Wawrzeczko MSF z Rudzicy.
- Matka Boża wkracza w ludzkie życie bardzo dyskretnie: przez dziesiątkę różańca i potrafi je gruntownie odmienić - wskazywał ks. dr Studenski, przytaczając świadectwa znanych ludzi ze świata sportu czy muzyki, którym różaniec pozwolił na nowo zaprzyjaźnić się z Bogiem.
Dzień skupienia poprowadził ks. dr Marek Studenski, wikariusz generalny
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Matka Boża pokazuje nam również, że Bóg pojawia się w teraźniejszości i posługuje się tym, co dotyczy naszej codzienności. Tak jak to było w Kanie Galilejskiej, gdzie pierwszy cud Pana Jezusa miał miejsce nie podczas uroczystej ceremonii zaślubin, ale w kuchni, w czasie przyjęcia weselnego. Bo Maryja jest gospodynią całego naszego życia i nie jest tak, że spotkamy Ją tylko w sanktuarium. Dlatego powinniśmy jak uczeń pod krzyżem: wziąć Ją do siebie, tu i teraz; tam, gdzie żyjemy i pracujemy - dodawał ks. Studenski.
- Zawierzyłam Maryi życie rodzinne córki, bo z przerażeniem patrzyłam, jak oddala się od Boga, żyje karierą. Odmawiając Nowennę Pompejańską patrzyłam na niezwykłą przemianę, widziałam, jak Maryja prowadzi moje dziecko za sobą: w małżeństwo, macierzyństwo, miłość. I kiedy widzę, jak wiele cudów wydarzyło się w jej życiu, nie wiem, jak mam dziękować Maryi - mówi Maria ze Skoczowa, która z różańcem w ręku wyprosiła też trzeźwość męża. Takich świadectw można było w Pogórzu usłyszeć więcej.
- Mamy w ręku narzędzie, które może powstrzymać falę zła, uratować tych, którzy sami stracili nadzieję i dziękuję wam za to, że tak wytrwale wołacie do Maryi i zawsze jesteście do tej modlitwy gotowi - mówiła Lidia Wajdzik, diecezjalna zelatorka ADŚ i koordynatorka modlitewnego ruchu pompejańskiego, dziękując też za obecność senatorowi Tadeuszowi Kopciowi, który był jednym z inicjatorów nowenny w naszej diecezji.