Nad wchodzącą na jasnogórski szczyt grupą pojawiły się kłęby błękitnego dymu. Niebieska chmura towarzyszyła jubileuszowej 30. pielgrzymce z Andrychowa.
Świętujący w tym roku swoje 30. spotkanie z Panią Jasnogórską pielgrzymi z Andrychowa i okolicy na spotkanie z Matką Bożą wchodzili w niecodziennych okolicznościach. Na cześć Maryi śpiewali, a także zapalili... niebieskie świece dymne.
Maryjnym niebieskim kolorem przez chwilę wypełniła się jasnogórska Aleja Najświętszej Maryi Panny, kiedy ze śpiewem na ustach szło najpierw ponad 300 piechurów, a potem 150 cyklistów, pod przewodnictwem ks. Kazimierza Walusiaka uczestniczących w 14. Pielgrzymce Rowerowej z Andrychowa.
Pielgrzymów powitał bp Roman Pindel, a wśród witających kapłanów nie zabrakło także żegnającego ich sześć dni wcześniej wicedziekana ks. kan. Jana Figury.
Ks. Paweł Wawak, przewodnik 30. Pielgrzymki Andrychowskiej
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
W tym roku po raz pierwszy głównym przewodnikiem grupy był ks. Paweł Wawak, który z wielkim uznaniem wskazywał na duże zaangażowanie osób świeckich, które włączyły się w przygotowanie i prowadzenie tych rekolekcji w drodze. - Pielgrzymi tworzą naprawdę rodzinną wspólnotę, pokazują na każdym kroku, jak są za siebie nawzajem odpowiedzialni. To naprawdę buduje - podkreśla z uznaniem ks. Wawak.
W tym roku wyjątkowo liczna była grupa pielgrzymów, którzy wyruszyli do Częstochowy na piechotę po raz pierwszy. Był wśród nich również kapłan - ks. Dawid Surmiak, wikariusz z Inwałdu.
Ks. Dawid Surmiak z Inwałdu
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- To była rzeczywiście moja pierwsza w życiu pielgrzymka. I było to bardzo dobre przeżycie. Szło mi się dobrze, a jeszcze lepiej się czułem, kiedy obserwowałem postawy ludzi, zwłaszcza młodzieży, uczestniczącej w pielgrzymce. Byłem zdumiony, jak wspaniale wszystko umieli zorganizować, ale przede wszystkim nie było wątpliwości, że to ludzie, którzy świetnie wiedzą, po co przyszli na pielgrzymkę.
Oczywiście, że tego się po pielgrzymach należało spodziewać, ale naprawdę to było zdumiewające, jak głęboko przeżywali każdą chwilę. To daje impuls do dalszej pracy duszpasterskiej. Chciałbym dalej z nimi być, przybliżać do Pana Boga - mówi ks. Surmiak.