Śpiewali na całe gardło i tańcem wyznawali: "Panie, Ty przecież wiesz, że Cię kocham". Tak pątnicy z Andrychowa uczestniczyli w pielgrzymkowym koncercie w Mrzygłodzie.
Na szczęście tu deszcz nie przeszkodził w muzycznym spotkaniu pod gołym niebem, przy amfiteatrze w sąsiedztwie sanktuarium Matki Bożej. Do śpiewu i tańca skutecznie zapraszały dawna i nowa pielgrzymkowa ekipa muzyczna, co chwilę przypominając roztańczonym pielgrzymom: - Tak się bawi Andrychów! I okolice!
A dobry humor podtrzymywały nie tylko piosenki, ale także skecze-niespodzianki, do których młodzi zaprosili także księży-przewodników.
- W tym roku zrezygnowaliśmy z zapraszania gości z zewnątrz. Mamy bardzo dobry zespół muzyczny, więc i koncert był dobry, a dzięki temu mogliśmy sobie pozwolić na zainwestowanie w nowiutką gitarę, która służy nam podczas całego marszu na Jasną Górę - wyjaśnia ks. Paweł Wawak, główny przewodnik pielgrzymki.
Statuetki "Orła Pielgrzymki" wręczane były uroczyscie podczas koncertu
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Jak dodaje, w tym roku po raz pierwszy przypadła mu ta funkcja, a że jest to znaczące, jubileuszowe 30. pielgrzymowanie, więc sporo czasu wraz z funkcyjnymi pielgrzymki poświęcili na staranne przygotowanie każdego szczegółu.
- We wrześniu spotkaliśmy się, omawiając i szukając też nowych pomysłów. Dzięki dużemu zaangażowaniu osób świeckich wszystko udało się przeanalizować. Od strony duchowej pojawił się pomysł, żeby konferencje nie były głoszone w kościele, ale podczas drogi. Okazało się, że pomysł się przyjął, a wprowadzony dodatkowo po konferencji czas ciszy, kiedy można sobie wszystko jeszcze dokładnie przemyśleć, zaowocował tym, że później doszedł jeszcze czas na zadawanie pytań, bo wiele osób chciało jeszcze rozwinięcia tematu. Jak to ujął ks. Michał Gajzler, po konferencjach "słychać było ciszę"... To, jak głęboko pielgrzymi potrafili się skupić nad każdym słowem, było dla nas, kapłanów, naprawdę budujące - mówi ks. Wawak.
Przed sceną tańczyli wszyscy, nie bacząc na wiek ani przebyte kilometry
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Jednym z nowych pomysłów były wręczane uroczyście podczas koncertu pamiątkowe statuetki andrychowskich "Orłów Pielgrzymki", przyznawane w kilkunastu rozmaitych kategoriach. Przy dźwiękach piosenki "We are the champions" wręczały je Ola Talar i Sabina Ramza.
Był więc "Orzeł" dla najbardziej pogodnego pielgrzyma, który trafił w ręce brata Sławka, a także "Orzeł" dla najbardziej roztańczonego pielgrzyma - brata Kamila, zarazem porządkowego. Była też statuetka w kategorii "najmniej spocony pielgrzym" czyli najbardziej oldspajsowego pielgrzyma - dla Kuby, kierowcy karetki . Statuetkę dla "matki pielgrzymki" odebrała siostra Barbara Pająk, zawsze i w każdej okoliczności gotowa pomóc, a przy tym wszystko uwieczniające swoim aparatem.
Laur dla pielgrzyma z najbardziej oryginalnym butem przypadł bratu Bronisławowi Mydlarzowi z Inwałdu, kościelnemu, który na Jasną Górę wędruje w lakierkach, tych samych, w których przychodzi do kościoła...
Sta
Tańcem pielgrzym też może chwalić Pana!
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
tuetkę w kategorii "familia pielgrzymki" odebrała najliczniejsza reprezentacja krewniaków czyli rodzina Górzyńskich pielgrzymująca trójpokoleniowo.
- Idę z tą grupą po raz pierwszy i wyraźnie dostrzegam jej niezwykle rodzinny charakter. Tu rzeczywiście istnieje rodzinna więź między pielgrzymami. Są świetnie zorganizowani, a także bardzo odpowiedzialni za siebie wzajemnie. W tym roku dołączyło wyjątkowo dużo osób idących po raz pierwszy. To głównie ludzie młodzi i dobrze się odnajdują w takiej atmosferze. Będziemy starać się tę więź podtrzymywać i mam nadzieję, że pogoda nam nie przeszkodzi, żeby już niebawem razem wybrać się na Groń Jana Pawła II i jeśli pogoda pozwoli, spotkać się też przy ognisku - dodaje ks. Wawak.
Jak przyznaje, niezwykle ważną wskazówką jest dla kapłanów wielkie pragnienie
Od lewej: ks. Michał Gajzler, ks. Paweł Wawak i ks. Marcin Gajzler podczas pielgrzymkowego koncertu
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
uczestnictwa w pielgrzymce, jakie cechuje pielgrzymów..
- To jest ogromny głód tych ludzi, którzy bardzo czekają na to, żeby wyruszyć w drogę, a kiedy już idą, są bardzo szczęśliwi. Widać to też w takiej chwili jak teraz, kiedy po długim marszu nie widać po nich zmęczenia. Tańczą, cieszą się i są szczęśliwi. I dzieci, i młodzież i dorośli - wszyscy są szczęśliwi również wtedy, kiedy trafia się ta najmniej przyjemna część pielgrzymki - marsz po asfalcie. Na pielgrzymce tworzą wspólnotę szczęśliwych ludzi i każdy może się w niej odnaleźć, znaleźć czas na modlitwę i rozmowę z księdzem. Pielgrzymi przychodzą nie tylko do spowiedzi, ale także chcą porozmawiać, zadają pytania na temat konferencji. To naprawdę nas buduje - podkreśla z uznaniem ks. Wawak.