Pomarańczowy ratunek

Trudno dokładnie określić ich liczbę. – To zarówno wolontariusze Diecezjalnego Centrum ŚDM, jak i zaangażowani w parafiach, a tych było 130 – mówi Bożena Hajduk, rzecznik prasowy bielsko-żywieckiego centrum ŚDM. Do ich obowiązków należało kierowanie ruchem i wydawanie pielgrzymom wody. To oni sprzątali tereny Kaplicówki, wzgórza Trzy Lipki i amfiteatrów w Żywcu i Wiśle; oni promowali diecezjalne gadżety ŚDM w pełnym słońcu. Armia młodych w pomarańczowych koszulkach pracowała także w Muzeum Auschwitz, przy sanktuariach i muzeach na trasie Pętli Beskidzkiej, którą codziennie podróżowało kilkadziesiąt grup. W Skoczowie pracowało 40 młodych mieszkańców miasta – wśród nich m.in. siostry Natalia i Karolina Siekierka oraz Julia Kozioł. – Bardzo pozytywnie zaskoczyli nas już pierwszego dnia nasi goście z Francji. Na Kaplicówkę wchodzili tacy rozśpiewani, weseli – nigdy wcześniej nie widziałyśmy tu takiej grupy – mówią. Przy Chacie Kawuloka w Istebnej byli m.in. Magda Lorens, Kacper Kohut, Krzysztof Dymarek, Kinga Patyk, Zosia Siwy i Marta Czepczor. – Żeby doprowadzić bezpiecznie pielgrzymów do Chaty, trzeba czasem wstrzymać ruch na drodze, więc to bardzo odpowiedzialne zadanie – opowiadają. – Przydarzają się nam tu też różne zabawne historie. Byli u nas pielgrzymi z wyspy St. Lucia. Powiedziano im, że w Polsce są Apple Streets, więc prosili, żebyśmy im pokazali taką alejkę jabłoni. Na szczęście w Istebnej rosną jabłonki. Wiele pracy wolontariusze mieli także na finale Dni – przy hali pod Dębowcem w Bielsku-Białej. – Jestem tym wszystkim młodym ludziom ogromnie wdzięczny za ich trud. Nie wiem, czy w jakikolwiek sposób my, dorośli i inni uczestnicy ŚDM, jesteśmy w stanie im się odwdzięczyć. Dziś wiemy, że jest w diecezji grupa cichych, pogodnych ludzi, na których zawsze można liczyć – podkreśla ks. Piotr Hoffmann, diecezjalny koordynator ŚDM.