- W ich kraju katolicy stanowią 3 procent ogółu mieszkańców, wobec 68 procent muzułmanów. Każdy, kto jest katolikiem w Malezji, jest nim na 200 procent - tego jestem pewien, kiedy na nich patrzę - mówi ks. Wojciech Pastwa, wikary w Nowej Wsi koło Kęt.
118 młodych z Malezji goszczą parafie diecezji bielsko-żywieckiej w Kętach, Bulowicach i w Nowej Wsi. U rodzin w tej ostatniej miejscowości zamieszkało ich 50. Na plebanii nowowiejskiej parafii św. Maksymiliana zostali ugoszczeni także duszpasterze grupy - arcybiskup Julian Leow Beng Kim z Kuala Lumpur i ks. ks. Gregory Chan Weng Koeng.
- Do dziś zjeżdżała się cała 118-osobowa grupa, więc w oczekiwaniu na wszystkich, zabrałem moich gości do Wadowic - relacjonuje ks. Wojciech Pastwa, wikariusz w nowowiejskiej parafii. - Obaj duszpasterze, to ludzie niezwykle otwarci. Wrażenie na wszystkich robiły trampki 52-letniego księdza arcybiskupa, jego postura maratończyka i drewniany krzyż biskupi. Nie byliśmy umówieni w Muzeum Domu Papieskiego, ale księdza arcybiskupa "z końca świata" i nas razem z nim, wpuszczono bez problemów.
Jak mówi ks. Pastwa, to nie jedyna sytuacja, kiedy Malezyjczycy spotkali się z wielką serdecznością Polaków. - Zabraliśmy całą grupę kolejką na górę Żar. Na widok tak pogodnych i serdecznych ludzi, od razu dostaliśmy zniżkę - śmieje się ks. Wojciech, a już całkiem serio dodaje: - Są dla nas ogromnym świadectwem bycia wiernymi Chrystusowi w kraju, gdzie katolicy stanowią zaledwie 3 procent ogółu mieszkańców. Z ogromnym szacunkiem odnoszą się do wszystkich, ja bez przerwy słyszę ich "Thank you father" za nic, za to tylko, że jestem przy nich...
Jak mówi ks. Pastwa, cała Nowa Wieś oniemiała, kiedy malezyjscy goście wspaniałą polszczyzną zaśpiewali gromko w czasie wspólnej modlitwy hymn ŚDM - "Błogosławieni miłosierni".
- Gospodarze mówią, że podziwiają ich kondycję - polsko-malezyjskie rozmowy trwają do późnych godzin nocnych, a Malezyjczycy są już na nogach o szóstej rano - opowiada ks. Wojtek. - To pewnie kwestia różnicy czasu. Dopiero przylecieli do Europy. Mamy nadzieję, że na polski czas przejdą jednak w kolejnych dniach wciąż bez zmęczenia.
- Choć przyjechali z tak odległego od naszego kręgu kulturowego, nic dla nich nie jest problemem, za wszystko serdecznie dziękują, wszystko im smakuje - najbardziej nasze owoce, zwłaszcza truskawki. Choć nie możemy się nadziwić, że potrafią je zjeść nie tylko z bitą śmietaną, ale i z kiełbasą czy serem! - śmieje się ks. Pastwa. - Szczęśliwe są mamy w naszych nowowiejskich domach - chłopaki zjadają wszystko, cokolwiek się im poda. Zachwyca ich nasza przyroda - przypatrują się wszelkim iglakom i mówią, że u siebie choinki widzą tylko na święta. Nawet pytali czy wszyscy Polacy to farmerzy i ogrodnicy, bo przy każdym domu jest tak piękna roślinność.
Od środy, Malezyjczycy będą uczestniczyć w diecezjalnym programie pobytu przed wyjazdem do Krakowa - pojadą do Muzeum Auschwitz-Birkenau, poznają region w czasie wycieczki Pętlą Beskidzką, wybiorą się w góry.