- Miłość bliźniego jest jednym ze znaków rozpoznawczych chrześcijaństwa - podkreślał bp Piotr Greger podczas powitania obrazu Jezusa Miłosiernego w bielskiej parafii św. Brata Alberta. Tu doba miłosierdzia przypadła zarazem na czas odpustu ku czci patrona.
Z bp. Piotrem Gregerem, proboszczem ks. kan. Janem Kieresem i wikariuszem ks. Wacławem Pelczarem, a także księżmi dekanatu z dziekanem ks. prał. Krzysztofem Ryszką na czele i proboszczem sąsiedniej parafii lipnickiej ks. kan. Jerzym Wojciechowskim oczekiwali na przybycie samochodu-kaplicy licznie zebrani wokół kościoła.
Po wniesieniu do świątyni obrazu Jezusa Miłosiernego oraz relikwiarzy św. Faustyny oraz św. Jana Pawła II i uroczystym powitaniu rozpoczęli modlitwę, która wypełniła kolejne godziny doby miłosierdzia w jednej z młodszych parafii naszej diecezji, erygowanej w 1991 r. Szczególnym przewodnikiem na drodze rozpoznawania potrzeb bliźniego i zaradzania im z miłością jest od początku jej
Powitalnej Eucharystii przewodniczył bp Piotr Greger
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
istnienia patron parafii: św. Brat Albert.
W imieniu wspólnoty, świętującej w tym roku 25-lecie swojego istnienia i 5. rocznicę poświęcenia kościoła parafialnego, peregrynujący wizerunek powitał ks. kan. Jan Kieres, pierwszy proboszcz i budowniczy kościoła, zawierzając wszystkie stany parafialnej rodziny Jezusowi Miłosiernemu.
Rozważaniom na temat natury miłości bliźniego - prowadzonym na podstawie ewangelicznej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie - bp Greger poświęcił homilię, skierowaną do uczestników tego spotkania z Panem Jezusem Miłosiernym.
W homilii bp Piotr Greger przybliżał istotę postawy miłosiernego Samarytanina
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Ta przypowieść pokazuje, ze wobec każdego człowieka, zwłaszcza poszkodowanego, Pan Bóg okazuje szczególny wyraz troski. Samarytanin nie ograniczył się tylko do jednego, konkretnego czynu. To nie była tylko jedna chwila pewnego emocjonalnego uniesienia. To nie był tylko moment spełnienia jednej emocjonalnej zachcianki. On podejmuje cały szereg działań, które być może nie były mu na rękę, ale których zaniechanie byłoby równoznaczne z oskarżeniem własnego sumienia, na co nie mógł sobie pozwolić - tłumaczył bp Greger.
- Najpierw Samarytanin zatrzymuje się przy pobitym, leżącym człowieku, choć zna okolicę i wie, jak jest niebezpieczna. Po drugie:
Parafianie cierpliwie oczekiwali na swoja kolej, by uczcić i ucałować relikwie apostołów Bożego Miłosierdzia
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
opatruje rany tego człowieka posługując się tym, co miał przy sobie: winem i oliwą. Następnie - jak pisze ewangelista Łukasz - wsadził go na swoje zwierzę, a więc możemy się domyślać, że sam dalszą drogę musiał przejść pieszo. Zawiózł go do gospody, a nie mamy pewności, czy znajdowała się ona na trasie jego dalszej podróży, być może musiał nadrobić kolejne kilometry trasy i kolejne godziny. Zapłacił za troskę o niego, zaznaczając, że jeśli wydadzą więcej, wszystko zwróci, gdy będzie wracał - opisywał działanie Samarytanina bp Greger.
- Czy mógł zrobić coś więcej? W tamtej sytuacji już nic. Potwierdził w ten sposób, że troska Boga o człowieka, tego najbardziej potrzebującego, jest nie do wycenienia i nie ma granic. Dlatego Samarytanin nie kalkuluje, nie oblicza zysków i strat.
Proboszcz parafii św. Brata Alberta ks. kan. Jan Kieres
Nie próbuje się niczym usprawiedliwiać. Dla niego nie liczy się ekonomia, tylko drugi człowiek. Ta przypowieść przywołuje prawdę o tym, iż prawdziwa, autentyczna miłość ma w sobie coś, co św. Paweł nazywa ewangelicznym szaleństwem. W tym tkwi jej piękno, jej siła i jej owocność - wskazywał kaznodzieja, podkreślając szczególną wymowę czynu Samarytanina, który dotyczy nieprzyjaciela i jest zarazem dowodem przełamania wrogości.
Podczas powitalnej Mszy Świętej bp Greger poświęcił tryptyk z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego, św. Faustyny i św. Jana Pawła II, który będzie peregrynował w rodzinach parafii.
- Mam nadzieję, że przybycie Jezusa Miłosiernego w Swym obrazie i relikwii przyniesie głębokie i trwałe owoce w sercach, w rodzinach, w naszej parafii - mówił ks. Kieres, dziękując za udział w uroczystości powitania.
Po Mszy św. rozpoczęła się adoracja obrazu i relikwii, a dorośli oraz dzieci ustawili się w długim szeregu do ucałowania relikwii. wiele osób klęczało przed obrazem...