Ks. Stanisław Dadak spoczął w rodzinnych Jawiszowicach. Uroczystościom pogrzebowym pierwszego kanclerza Kurii Bielsko-Żywieckiej przewodniczył biskup pomocniczy Piotr Greger. Słowo pożegnania w zabytkowym kościele św. Marcina wygłosił wikariusz generalny ks. Marek Studenski.
Umiłowana liturgia
Ks. Dadak pisał. Jest autorem wielu tekstów modlitewnych oraz słów pieśni, między innymi poświęconych św. Józefowi Bilczewskiemu. Był współautorem podręczników liturgicznych. Liturgia - podobnie jak Słowenia - była pasją jego życia. Uczył się liturgiki u samego księdza profesora Wacława Schenka. Żywo interesował się pracami komisji liturgicznej.
− Rozmawialiśmy o niej wielokrotnie − wspominał podczas jawiszowickich uroczystości bp Piotr Greger. − Pytał, kiedy ukaże się nowy Mszał i piąty tom Liturgii Godzin. Sprawowanie liturgii jest najlepszą szkołą życia. Ks. Dadak uczynił swoje życie liturgią. A liturgia jest przedsionkiem nieba.
W drodze na cmentarz.
Ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość
Co z tym ks. Sopoćką?
Wszyscy zabierający głos wspominali ks. Dadaka jako człowieka, który łączył skromność z pogodą ducha i poczuciem humoru.
− Zapytałem go kilka lat temu o ołtarz −wspomina proboszcz rodzinnej parafii ks. infułata w Jawiszowicach. − Czy w takim starym kościele, jak nasz, nie można wrócić do dawnej tradycji odprawiania Mszy św. twarzą na wschód, tyłem do ludzi? Ksiądz infułat odpowiedział, że ówczesnemu papieżowi Benedyktowi na pewno by się to spodobało. Ale tendencje się zmieniają - dodał - i nie wiadomo, co będzie później. Więc najlepiej ołtarz postawić bokiem, wtedy zawsze będzie na czasie.
Humor nie opuszczał ks. Dadaka nawet na łożu śmierci.
− Kiedy odwiedziłem go w szpitalu w tych dniach − mówił ks. Marek Studenski − powiedział mi słabym głosem, że był dziś u niego ksiądz Sopoćko. Pomyślałem, że to może jakieś przywidzenia. Ale ksiądz infułat mrugnął okiem i wyjaśnił, że przyszedł go odwiedzić przede mną ks. Jan Sopicki. Jednak pielęgniarka, anonsując go, przekręciła nazwisko i oznajmiła, że przyszedł ksiądz Sopoćko.
Andrej Šurla wspominał lekcje słoweńskiego.
Ks. Jacek Pędziwiatr /Foto Gość
Przemijanie
Ks. Dadak miał świadomość przemijania życia. Nie był z pokolenia, które czuje się swobodnie w obcowaniu z komputerem. Nie rozstawał się z kartką i ołówkiem. Ten ołówek, który używał w kancelarii kurii z biegiem czasu stawał się coraz krótszy.
− To znak przemijania − mówił ks. infułat.
Po przejściu na emeryturę wciąż starał się służyć wiernym. Najczęściej pomagał w parafii Trójcy Przenajświętszej w Wilamowicach, z którą od lat był związany, przyjaźniąc się także z jej proboszczem ks. Michałem Bogutą. Tutaj miał wygłosić kazania w niedzielę dwa tygodnie wcześniej. Nad ranem poczuł się źle. Pogotowie zawiozło go do szpitala miejskiego w Bielsku-Białej. Kilka dni później zmarł w 71. roku życia. Był księdzem przez 48 lat. 24 lata służył archidiecezji krakowskiej. Tyle samo pełnił posługę w Kościele Bielsko-Żywieckim. Obrzędu pożegnania odprawiono w Wilamowicach w piątek 3 czerwca, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Następnego dnia, we wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi, ciało ks. infułata Stanisława Dadaka złożono w grobie rodziców na cmentarzu w Jawiszowicach.