- Tak jak wtedy Jezus przechodził przez Jerycho, przez Palestynę, od Galilei do Judei, tak dziś z ta samą mocą Bożego Syna, z tą samą miłością, przychodzi tu, do Zabłocia - mówił bp Piotr Greger w parafii Matki Bożej Różańcowej.
Parafia Matki Bożej Różańcowej w Zabłociu koło Strumienia powstała niespełna 17 lat temu - dekretem bpa Tadeusza Rakoczego z 28 listopada 1999 roku. - Jesteśmy parafia wciąż jeszcze młodą ale już samodzielną, dojrzałą, rozwiniętą duchowo i duszpastersko - mówił w dniu peregrynacji Znaków Miłosierdzia, 11 maja, ks. Władysław Piekarski, proboszcz parafii.
Do Zabłocia obraz Jezusa Miłosiernego oraz relikwie św. Faustyny i św. Jana Pawła II, przybyły z sąsiedniego Strumienia, który jest dla Zabłocia jednocześnie parafią-matką. Przed swoim nowym kościołem parafianie zgromadzili się bardzo licznie, razem z pocztami sztandarowymi wspólnot i instytucji działających w miejscowości. Najmłodsi niecierpliwie wypatrywali samochodu-kaplicy, machając chorągiewkami. Razem z nimi na Znaki Miłosierdzia czekał biskup Piotr Greger, który przewodniczył Mszy św. sprawowanej na powitanie łagiewnickich Gości.
Ks. proboszcz Władysław Piekarski jako pierwszy uczcil relikwie Apostołów Miłosierdzia w Zabłociu
Urszula Rogólska /Foto Gość
Ksiądz proboszcz jako pierwszy uczcił relikwie Apostołów Miłosierdzia i przekazał je dwóm rodzinom parafii. To właśnie małżonkowie, w asyście swoich synów wnieśli je do kościoła. Obraz zaś wnosili strażacy i górnicy z parafii.
- Z miłością, ufnością, pokorą, witamy Ciebie Panie, nasz boski Zbawicielu, bogaty w miłosierdzie, dla którego otwierają się szeroko nasze serca - mówił przed obrazem Jezusa Miłosiernego ks. Władysław Piekarski. - Witamy również świętych Apostołów Miłosierdzia - Jana Pawła i siostrę Faustynę. Zapraszamy do naszej wspólnoty, prosimy o łaskę owocnego przeżycia czasu nawiedzenia, o owoce ewangelicznego świadectwa w świecie współczesnym.
Synowie z dumą towarzyszyli rodzicom wnoszącym relikwie do kościoła
Urszula Rogólska /Foto Gość
W czasie Eucharystii, sprawowanej z formularza o św. Janie Pawle II, bp Piotr Greger rozważał fragment Ewangelii o spotkaniu Jezusa ze zwierzchnikiem celników Zacheuszem, w Jerychu. Kiedy ten siedząc na sykomorze, spotyka wzrok Jezusa i słyszy Jego słowa, natychmiast schodzi z drzewa i prowadzi go do swojego domu, słuchając po drodze ludzkiego szemrania, że oto Jezus "do grzesznika poszedł".
- Szemrania nie paraliżują Zacheusza. Przyjmuje Jezusa pełen radości. A kiedy już dochodzi do spotkania, kiedy siedzą przy wspólnym stole, zaczynają rozmawiać. Nie o rzeczach nieistotnych. Oni nie mówią o drugorzędnych kwestiach, tam nie ma rozmowy o tzw. pogodzie, ale Zacheusz mówi Jezusowi o tym, co się dzieje w jego sercu - mówił biskup, podkreślając: - Owocem tego spotkania z Jezusem, jest najpiękniejsza modlitwa życia. Zacheusz nigdy się tak szczerze nie modlił. To jest modlitwa bardzo konkretna. Ona prowadzi do nowych decyzji.
Górnicy i strażacy wnieśli obraz Jezusa Miłosiernego do kościoła w Zabłociu
Urszula Rogólska /Foto Gość
Zacheusz deklaruje zwrot przywłaszczonego majątku bardzo hojnie, wielkodusznie. - Bo nie ma lepszej modlitwy od tej, która się rodzi w ludzkim sercu jako owoc spotkania z Bożym słowem - mówił bp Greger. - Zacheusza przemieniło spojrzenie i słowo Jezusa. Jeszcze wcześniej przecież wchodził do swojego domu przytłoczony grzechem, a od tego momentu wszystko się zmienia. Zacheusz inaczej widzi, lepiej słyszy, mocniej zauważa. ma inne pragnienia. Cieszy się poczuciem wewnętrznej wolności.
Urzędnik, który dotąd nie widział nic innego poza pieniędzmi, staje się człowiekiem nawróconym. Nie zmienia swojego miejsca zamieszkania, zawodu, miejsca pracy, ale zmienia swoje spojrzenie na otaczającą go rzeczywistość. Doświadczając spotkania z Jezusem, doświadcza ocalenia mocą Bożego miłosierdzia.
Z bp. Piotrem Gregerem przy ołtarzu ks. prał. Oskar Kuśka (z lewej) i ks. Władysław Piekarski
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Czego nas ta przypowieść o spotkaniu uczy? Myślę, że uczy nas trudnej sztuki spotkania z przychodzącym Bogiem - wyjaśniał biskup. - Bo można się nawet wizualnie z kimś spotkać, ale można tego spotkania nie przeżyć. Po to przychodzi do nas Jezus Miłosierny w tych znakach. To, co się dokonało w Jerychu, jest doskonale wyrażone w tym obrazie - kopii wizerunku Jezusa Miłosiernego z podkrakowskich Łagiewnik. Popatrzmy na nogi Jezusa. To nie są nogi człowieka, który stoi w miejscu. On idzie. Tak jak wtedy przechodził przez Jerycho, przez Palestynę, od Galilei do Judei, tak dziś z tą samą mocą Bożego Syna, z tą samą miłością, przychodzi tu, do Zabłocia. I drugi szczegół - to Jego oczy. Jezus patrzy przed siebie, wypatrując człowieka. To jest ten sam wzrok, który spojrzał na siedzącego na sykomorze celnika Zacheusza. To jest ten sam wzrok, który spowodował przemianę w jego sercu
I po to przychodzi Jezus miłosierny, aby doszło do takiego spotkania, aby w nim był czas na wzajemne spojrzenie, aby przez to spotkanie Jezus wszedł do naszego serca. I oby w tym sercu dokonała się ta sama przemiana jaka miała miejsce w Jerychu, w sercu Zacheusza.
Z Zabłocia obraz i relikwie pojadą po południu 12 maja do sąsiedniego Chybia.