Boisko klubu LKS Amator Babica niedaleko Wysokiej było ostatnim miejscem postoju drugiego dnia. To już tradycyjne miejsce pielgrzymich tańców i zabaw integracyjnych.
Przez minione 3 lata ostatnim miejscem zregenerowania sił przed wejściem do Wysokiej po bardzo trudnym dniu pieszego pielgrzymowania z Hałcnowa do Łagiewnik było boisko klubu LKS Amator Babica niedaleko Wysokiej. Zwyczajem, który już stał się stałym punktem programu dnia, są tutaj dobrze znane bardzo wielu pielgrzymom tańca belgijskie i inne zabawy integracyjne.
W tym roku - ze względu na duży wzrost liczby pielgrzymów - trasy kilku grup zostały zmodyfikowane. Także dlatego jedna z grup - grupa św. Józefa Bilczewskiego z przewodnikiem ks. Piotrem Niemczykiem - już z Witanowic szła do Marcyporęby, a tym samym omijała boisko.
A po tańcach wreszcie czas na chwilę odpoczynku
Urszula Rogólska /Foto Gość
Kiedy grupa wędrowała do swojego celu, na boisku rozległy się pierwsze dźwięki tańców belgijskich. Młodym (duchem oczywiście przede wszystkim) pielgrzymom niepotrzebne było specjalne zaproszenie - ruszyli do tańca ramię w ramię.
Po "belgijkach" - układ taneczny do kolejnego ulubionego utworu pątników - piosenki "Chocolate".
Tegoroczny napięty harmonogram pielgrzymki nie pozwolił na dłuższą zabawę, ale na odpoczynek czasu wystarczyło wszystkim. Bo kiedy jedni tańczyli, inni relaksowali się na wypielęgnowanej trawie boiska.
Z Tomic, gdzie pielgrzymi zatrzymali się wcześniej, przyjechali strażacy z krupnikiem, którego nie wszyscy pielgrzymi jeszcze skosztowali.
Siostry elżbietanki cieszyńskie odpoczywają przed ostatnim odcinkiem wędrówki drugiego dnia
Urszula Rogólska /Foto Gość
Dużo pracy mieli tutaj także wolontariusze Maltańskiej Służby Medycznej. Forsowny odcinek drugiego dnia pielgrzymki dał się we znaki wielu pielgrzymom. Jednakże najczęstszym powodem ich dolegliwości było... odwodnienie. Tego dnia nie dokuczał upał, było wręcz chłodno. Tym samym pielgrzymi zapominali, że przy wysiłku jednak ich organizmy potrzebują większej ilości płynów. Maltańczycy - jak zwykle - spisali się na medal, cierpliwie pomagając we wszystkich dolegliwościach pielgrzymów.
Klerycy - chłopaki do tańca i do Różańca (dosłownie)
Urszula Rogólska /Foto Gość