- Dajecie nam kolejny raz szansę spełnić uczynki miłosierdzia... - mówił ks. Stanisław Lipowski, proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Witkowicach 1200 pielgrzymom łagiewnickim, których przyjęła jego parafia licząca... 2300 mieszkańców.
Witkowice już po raz czwarty stały się metą pierwszego dnia pieszego pielgrzymowania do Łagiewnik dla około 1200 pątników. Jak co roku w centrum miejscowości powitał ich proboszcz parafii i rzesza mieszańców, a wśród nich także strażacy - ze swoją legendarną już orkiestrą przygrywającą przez cały wieczór i panie z miejscowego koła gospodyń.
Obszerny plac tuż pod kościołem tradycyjnie już stał się miejscem pielgrzymich tańców, w których udział wzięło kilkuset pątników w każdym wieku - obok nastolatków, killkulatków i babć, tańczyły siostry zakonne, klerycy i księża. I nikt się nie zrażał bolącymi kończynami czy tym, że ten wieczór był dla wielu pierwszą okazją do opanowania złożonych układów tanecznych zabaw integracyjnych.
Młode strażaczki ze Stanisławem Kowalskim
Urszula Rogólska /Foto Gość
Zanim pielgrzymi rozeszli się do domów swoich gospodarzy, razem odśpiewali Apel Jasnogórski. Potem wielu podrygiwało jeszcze w rytm dźwięków orkiestry i raczyło się przysmakami przygotowanymi przez witkowickie gospodynie: kapuśniakiem i pysznymi wypiekami.
Chcemy pomóc
Praca w remizie i wokół niej rozpoczęła się na wiele godzin przez przybyciem pielgrzymów. Nim przyszli, wokół uwijali się tu strażacy i strażacka drużyna młodzieżowa dziewcząt i chłopaków, pod opieką Stanisława Kowalskiego.
Witkowickie gospodynie zadbały o żołądki pielgrzymów po raz czwarty
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Każdy, kto chce włączyć się w działalność ochotniczej straży pożarnej ma świadomość, że naszym celem jest pomoc ludziom. w różnych okolicznościach - mówi Stanisław Kowalski. - Także takich jak dzisiaj, kiedy - już po raz czwarty - przyjmujemy łagiewnickich pielgrzymów. Większa część drużyny to gimnazjaliści, którzy kilka dni temu przyjęli sakrament bierzmowania. Taki dzień jak dzisiaj jest dla nich szczególną okazją do pokazania kim są.
- To co robimy, to nie są jakieś skomplikowane czynności - śmieją się młode strażaczki: Paulina Chwierut, Wiktoria Chwierut, Paulina Kapuścińska i Kinga Adamus. - Rozstawialiśmy stoły, ustawialiśmy ławki, rozładowaliśmy samochody, które przywiozły bagaże pielgrzymów, potem zajmiemy się wydawaniem jedzenia przygotowanego przez panie z koła gospodyń. I będziemy gotowi na okazanie im pomocy. Czemu tu jesteśmy, zamiast inaczej spędzać ten sobotni wieczór? Pielgrzymka to naprawdę wspaniała atmosfera, a przy okazji i my możemy poznać nowych ludzi. Ich poświęcenie robi na nas duże wrażenie,
Ks. Stanisław Lipowski witał pielgrzymów... wodą święconą
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wśród strażaczek jest także Paulina Radwan, która ma jeszcze jeden powód do radości - jak co roku w jej domu będą gościć na tę jedna wyjątkowa noc pielgrzymi - Przychodzą osoby zaprzyjaźnione już z nami po tych czterech latach, jak i nowe osoby - opowiada Paulina. - To dla nas duża radość. Trzeba troszkę więcej jedzeni przygotować, ale to naprawdę prawdziwa przyjemność. Nasz kontakt z pielgrzymami nie kończy się na goszczeniu ich w tę jedną noc. Jeździmy do siebie w ciągu roku, odwiedzamy się.
Żeby czuli się jak najlepiej
Kiedy strażacy pracowali przed remiza, w kuchni uwijały się panie z koła gospodyń z szefową KGW Grażyna Migdałek. Dla pielgrzymów, którzy nocowali w szkołach bądź remizie przygotowały około 120 litrów kapuśniaku (na kolację) i żurku (na rano) i mnóstwo blach ciasta.
Apel Jasnogórski zjednoczył pielgrzymów wszystkich grup
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Goście zawsze są gośćmi i zawsze chcemy zrobić wszystko, żeby czuli się jak najlepiej - mówi Grażyna Migdałek. - Zawsze mamy tylko jedno zmartwienie: nigdy nie jesteśmy do końca pewne ile osób przyjdzie. A potem tylko bardzo chciałybyśmy, żeby tylko chcieli zjeść to, o przygotowałyśmy zanim pójdą na nocleg!
Panie zgodnie podkreślają: - Dla nas wszystkich t przygotowania, to ogromna przyjemność. Możemy się wyrwać od codziennych obowiązków, przyjść tutaj i spotkać w takim gronie.
Nazajutrz, w niedzielę 1 maja, pielgrzymi dzień w Witkowicach rozpoczęła Msza św. w kościele parafialnym; Wszyscy pątnicy ich gospodarze szczelnie wypełnili jego wnętrze. Na zakończenie, ks. Stanisław Lipowski wieli z nich wzruszył mówiąc:
Muzyczni z grupy św. Faustyny poprowadzili Apel Jasnogórksi na zakończenie pierwszego dnia wędrówki
Urszula Rogólska /Foto Gość
Zanieście nas tam...
- Nie tak dawno przeżywaliśmy w parafii peregrynację obrazu Jezusa Miłosiernego i relikwii Apostołów Miłosierdzia. Od Niedzieli Miłosierdzia po naszej parafii wędruje ten święty obraz nawiedzając poszczególne rodziny. Dziś doświadczamy kolejnego znaku Bożego Miłosierdzia, bo gościmy Jego wielkich czcicieli, którzy zmierzają tam, do Krakowa, do Łagiewnik. Dajecie nam kolejny raz szansę spełnić uczynki miłosierdzia, kiedy mogliśmy was nakarmić, uradować się waszą obecnością. Otworzyliśmy nasze domy, strażnice, szkoły - co tylko było możliwe. Chyba nikt nie nocował pod gołym niebem. Ale i tam, na boisku, byłaby wspaniała aura dla wielkich zakochanych - mogliby się napatrzeć na rozgwieżdżone niebo na cały rok - uśmiechał się ks. Lipowski, dodając: - Moja prośba - żebyście całą naszą parafię zanieśli tam, do Łagiewnik i modlili się za nas, o potrzebne łaski dla całej naszej wspólnoty parafialnej.
A na koniec ksiądz proboszcz poprosił o... uczynek miłosierdzia względem niebo: - Przed Mszą świętą przyszły do mnie panie, które przygotowywały posiłek, abyście jeszcze podeszli po talerz zupy, bo niektórzy z was chyba nie wiedzieli, że w strażnicy jest przygotowany dla was ciepły posiłek. Poczęstujcie się np jak nie, to groźba dla mnie: nie mam gospodyni,ale sam nie jem tego, więc... okażcie miłosierdzie - mówił ks. Lipowski, wzbudzając salwy śmiechu.