Anieli Kwarciak w tej modlitwie towarzyszyła rodzina. Były też delegatki KGW z Pisarzowic z sołtysem oraz przedstawiciel wilamowickich władz gminnych. A wszyscy zdumieni werwą sędziwej parafianki.
Takiego jubileuszu jeszcze nigdy tu nie przeżywali. – Babcia Aniela nas wszystkich zgromadziła przy ołtarzu – mówił ks. prał. Michał Boguta, witając uczestników dziękczynnej Mszy Świętej. Sprawował ją w sanktuarium św. Józefa Bilczewskiego w intencji jubilatki, która nie tylko otacza świętego rodaka wielką czcią, ale pamięta jeszcze czasy, kiedy abp Bilczewski żył... – 103 lata życia, i to życia pełnego dobra, którym obdarzała całą rodzinę i parafię, to wielka łaska i za nią dziękujemy Bogu. Bo z niej promieniuje ogromna dobroć. Zawsze była gotowa pomóc innym, podzielić się tym, co miała – wyliczał proboszcz. Jak dodał, słowa wdzięczności należą się babci Anieli również za osobisty przykład gorliwej wiary, którą umiała przekazać swoim dzieciom i wnukom. Miłość do Boga sprawiła też, że ma swoją materialną cząstkę w wilamowickim kościele, a dzięki jej fundacji w kaplicy św. Bilczewskiego znajduje się specjalny klęcznik, w którym umieszczone są relikwie arcybiskupa, które można uczcić w każdej chwili. Na zakończenie Mszy św. pani Aniela wspierana przez najbliższych podeszła do tego klęcznika i ucałowała relikwiarz w pulpicie. Świetną kondycją zadziwiała również podczas urodzinowego spotkania przy stole, gdy wspominała zabawne zdarzenia.
– To dla babci charakterystyczne, że nie narzeka, choć życie miała trudne i ciężko pracowała, najpierw w majątku dworskim Krzemienia w Pisarzowicach, a potem w fabryce włókienniczej w Wilamowicach. Urodzona w 1913 r., wychowała dwie córki: Krystynę (już nieżyjącą) oraz Domicelę. Ma 6 wnuków i 15 prawnuków. – Babcia zawsze nam tłumaczy, że nie warto się przejmować, bo i tak stanie się to, co jest zaplanowane. Nie dyskutuje na temat Pana Boga, ale się modli, prosi o zdrowie dla dzieci. Ten przykład wystarczy – podkreśla wnuk Ryszard Tukaj. Podstaw dobrej kondycji niektórzy upatrują w... rowerze, na którym jeździła jeszcze, mając 93 lata (!) W zimie, w śnieżycy, pojechała 3 km, żeby kupić buty. Wybrała, zapłaciła, a w domu okazało się, że są dwa lewe. To wsiadła jeszcze raz i pojechała wymienić. – Kiedyś moja mama prosiła, żebym odwiedzając babcię, nie zabierał jej na spacer, bo ją prawa noga bolała. Babcia na to stanowczo: – Ale właśnie pójdziemy na spacer. Bo mnie lewa noga wcale nie boli! Taka jest ta nasza babcia Aniela – dodaje pan Ryszard.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się