Wielkopiątkowej liturgii Męki Pańskiej w katedrze św. Mikołaja w Bielsku-Białej przewodniczył bp Roman Pindel. Rozpoczął jej sprawowanie, leżąc krzyżem...
Po odczytaniu Ewangelii opisującej ukrzyżowanie Pana Jezusa, Jego śmierć i złożenie do grobu bp Pindel odsłonił krzyż i ucałował Ukrzyżowanego, a po nim zrobili to pozostali kapłani, służba liturgiczna, siostry zakonne i reprezentanci rodzin parafii katedralnej, później wszyscy wierni.
Potem była Komunia św., a monstrancja z Najświętszym Sakramentem przeniesiona została do grobu Pańskiego, gdzie rozpoczęła się adoracja.
- Wszystko w dzisiejszej liturgii ma służyć temu, abyśmy z czcią podeszli do tego krzyża, abyśmy klękali trzykrotnie, abyśmy całowali stopy czy korpus, mając w pamięci opis sporządzony przez ucznia Pana Jezusa - św. Jana - mówił bp Pindel.
Bp Roman Pindel wraz z diakonami podczas rozpoczęcia liturgii męki Pańskiej
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Jak dodał ordynariusz, każdy może sobie pomóc, przypominając też te przedstawienia krzyża, które są ważne dla niego, albo na przykład film "Pasja" Mela Gibsona, ukazujący w naturalistyczny sposób, jak wyglądała śmierć Pana Jezusa na krzyżu. Jeden z widzów tego filmu, wybitny fotograf, człowiek wrażliwy na obraz, powiedział: "Ten film pokazał, jak Jezus mnie kocha!".
- Chcemy z takim nastawieniem wewnętrznym podchodzić do tego krzyża i całować, mając w oczach wyobrażenie Tego, który mnie tak bardzo umiłował, że pozwolił się tak potraktować: tak ubiczować, tak poniżyć, tak odrzeć ze wszystkiego, tak ukrzyżować i tak umrzeć - na krzyżu, znaku hańby... - mówił bp Pindel.
Przytaczając opisy cierpienia Pana Jezusa na krzyżu, opowiadał o zgromadzonych przez badaczy tematu śmierci krzyżowej, lekarzy i naukowców, faktach o przebiegu takiej śmierci.
- Do tych opisów medycznych można dodać element cierpienia psychicznego człowieka ufnego, zdolnego kochać, zaprzyjaźnić się, człowieka opuszczonego przez uczniów, zdradzonego przez jednego z nich, przybitego do krzyża i widzącego Matkę, która patrzy na śmierć swojego jedynego Syna. To dodatkowe cierpienie. Do tego dochodzi cierpienie duchowe Jezusa z Nazaretu, człowieka wierzącego w Ojca, wierzącego w to, że ma do wykonania misję Mesjasza i proroka. A zdaje się, przynajmniej może się zdawać, że wszystko nie potoczyło się tak, jak powinno. Może się wydawać, że ta ofiara i cierpienie, które przyjął, nie ma sensu - kontynuował kaznodzieja.
- Podchodźmy do krzyża, który chcemy adorować, ale bardziej podchodźmy w swoim sercu do Tego, który jest naszym Zbawicielem. Podchodźmy tak, jak nas na to stać: z wdzięcznością, żalem, z nadzieją, z przeproszeniem, z ufnością i z wiarą, jaką mamy dzisiaj, w dniu, kiedy wspominamy śmierć i ukrzyżowanie Pana Jezusa - apelował bp Roman.
Po uroczystej liturgii rozpoczęła się adoracja przy Bożym grobie, którą poprowadziły różne wspólnoty, m.in.: członkowie chóru katedralnego, młodzież oazowa oraz harcerze z ZHR i ZHP.