Prawie 80 osób pojechało razem ze swoimi duszpasterzami na narciarską wyprawę w Dolomity, przygotowaną przez parafię św. Urbana w Brzeszczach z ks. prałatem Kazimierzem Kulpą na czele.
Zaczęło się cztery lata temu, a właściwie... trochę wcześniej.
- Ks. prałat Kazimierz Kulpa, proboszcz w Brzeszczach, to zapalony narciarz. Kiedy dziewięć lat temu przyszedłem jako wikary do tej parafii, był tam też ks. Olek Smarduch, rodem z Nowego Targu - także narciarz z pasją. Wciągnęli mnie w tę pasję - opowiada ks. Roman Sala. - Jeździliśmy więc razem na parę dni na narty. Kiedyś przyszli do nas parafianie i mówią: "A nie zabrali by nas księża ze sobą...?". I tak się zaczęło. Pomyśleliśmy, że to dobry pomysł na zorganizowanie parafialnego wypoczynku tak, by ludzie bez problemu mogli też codziennie mieć kontakt z Panem Bogiem w czasie Eucharystii.
W 2013 roku pojechali na tydzień po raz pierwszy, autokarem - 45 osób - do upatrzonej i wypróbowanej już bazy w Penia di Canazei w Dolomitach włoskich.
- To doskonałe miejsce dla narciarzy - 1200 km znakomicie przygotowanych tras dla pasjonatów białego szaleństwa o zróżnicowanych umiejętnościach - mówi ks. Sala. - Każda rodzina mogła zamieszkać w swoim apartamencie, z dostępem do własnej kuchni i łazienki. W ramach ustalonej opłaty mieli zapewnione mieszkanie, przejazd i ubezpieczenie. Posiłki mogli przygotowywać sobie we własnym zakresie,
Z roku na rok zainteresowanie rodzinnymi wyjazdami narciarskimi z Brzeszcz rosło, bo każdy może w nim wziąć udział - niezależnie od tego ile ma lat i jakie są jego narciarskie umiejętności. W tym roku chętni na wyjazd pobili dotychczasowy rekord! W tydzień udało się zebrać skład, który zapełnił jeden autokar, a parafialny telefon wciąż dzwonił! Księża zdecydowali się więc zorganizować drugi autobus. Opiekę nad jednym objęli księża: Kazimierz Kulpa i Roman Sala, a nad drugim - ks. Piotr Krzystek - dziś proboszcz w Trzebini.
- W poprzednich latach jeździli z nami różni księża. Między innymi: ks. Aleksander Smarduch, ks. Janusz Gacek, ks. Jacek Radoń i ks. Jan Koster. W tym roku pojechali z nami także parafianie z Brennej, gdzie obecnie jestem wikarym - mówi ks. Sala. - Wśród uczestników wyprawy znalazły się wszystkie pokolenia: od dzieci, przez młodzież, dorosłych, po seniorów.
Księża, którzy razem ze swoimi parafianami uczestniczyli we wspólnym wypadzie narciarskim
Ks. Roman Sala
Ze względu na dużą liczbę uczestników, przygotowano dla nich miejsca w Penia di Canazei i w samym Canazei. W obydwu miejscach każdy dzień zaczynał się od wspólnotowej Mszy św. i śniadania. Po całodziennym narciarskim szaleństwie, wszyscy znowu spotykali się razem w swoich miejscach zamieszkania.
- W czasie takich wypadów ludzie potrafią zbudować wspaniałą wspólnotę - podkreśla ks. Sala. - Ich znajomość nie kończy się na wyjeździe, chcą ją kontynuować po powrocie. Okazuje się, że część z nich widzi księdza po raz pierwszy z innej perspektywy - w sytuacji innej niż... przy ołtarzu w kościele.
Tegoroczny wyjazd jego uczestnicy zapamiętają także z innego powodu, który dziś już budzi uśmiech, choć głównym zainteresowanych do śmiechu za bardzo nie było. - Wróciliśmy z... dwiema kontuzjami: złamaną ręką - moją i naciągniętymi więzadłami kolana jednego z naszych uczestników - uśmiecha się ks. Sala. - A żeby było ciekawiej - ja załatwiałem ubezpieczenie całej grupie, a przedstawicielem towarzystwa ubezpieczeniowego był... ten drugi pan, który naciągnął więzadła...