Małżeństwo bez dzieci. Byli dziesięć lat małżeństwem, kiedy Sebastian zaczął szperać w internecie. Znalazł. Od razu powiedział Basi. – A mnie włączyła się taka blokada, że potrzebowałam pół roku, żeby się wreszcie zdecydować − mówi ona sama.
Nie czuli się samotni. − Mamy bardzo wielu znajomych, jesteśmy we wspólnocie ewangelizacyjnej. Tyle że wszyscy nasi rówieśnicy mają dzieci: jedno, dwoje, kilkoro, kolejne w drodze. A u nas… − Gosia i Jarek zawieszają głos. − Mija osiem lat od kiedy jesteśmy małżeństwem − uzupełnia Gosia. − Słucham, jak za ścianą płacze dziecko sąsiadki. Za chwilę urodzi się jej drugie. Dzieci mają różnych ojców. A my czekamy. Gotowi. Kandydaci na mamę i tatę. Nieba byśmy dziecku przychylili. A dziecka nie ma… − Kiedy od znajomych dowiedzieliśmy się o spotkaniach duszpasterstwa małżeństw bezdzietnych, bardzo chcieliśmy tu przyjść − mówi Jarek. − Miałam niedosyt kontaktu z małżeństwami będącymi w podobnej sytuacji − mówi Gosia. − Byliśmy na trzech spotkaniach, więc nie mieliśmy zbyt wielu okazji, żeby poznać pozostałe małżeństwa, a jednak czujemy się tu jak wśród swoich. Nasz temat nie jest tu tabu dla nikogo − dopowiadają.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.