– Wasza postawa otworzyła drogę do wolnej Polski, a dziś jest dla nas zobowiązaniem. Tego nie możemy zmarnować – mówił Marek Bogusz, szef podbeskidzkiej „Solidarności”.
Historyczny strajk generalny na Podbeskidziu trwał 10 dni i był bardzo dramatyczny w swoim przebiegu. Bielscy robotnicy nie walczyli o sprawy socjalne: domagali się uczciwości w sprawowaniu władzy i żądali usunięcia nadużywających jej urzędników partii, administracji oraz Milicji Obywatelskiej w województwie bielskim. Dołączyli do nich solidarnie pracownicy z całego regionu – łącznie ponad 200 tys. osób – mimo gróźb pacyfikacji zakładów przez oddziały ZOMO. Do porozumienia i przyjęcia żądań strajkujących doszło dzięki mediacji przedstawicieli Kościoła, z abp. Dąbrowskim na czele.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Odśwież stronę
Zaloguj się i czytaj nawet 10 tekstów za darmo.
Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się