Proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Łękawicy, w której urodził się bł. o. Michał Tomaszek, poświęcił jego wizerunek. - Teraz już na stałe będziemy mieć go przed oczami - mówi ks. kan. Jerzy Smalcerz.
- Dziękujemy Ci, Panie, za ojca Michała Tomaszka, który jest tak wielkim darem dla naszej parafii - te słowa zabrzmiały wiele razy w sobotnie popołudnie w łękawickim kościele.
Najpierw ks. Dariusz Mroczek, sercanin, który poprowadził dziękczynne nabożeństwo za wyniesienie na ołtarze misjonarza z Łękawicy i zarazem za beatyfikację pierwszego błogosławionego z Żywiecczyzny.
Później ks. kan. Jerzy Smalcerz w asyście ks. Marcina Madury poświęcił okazały obraz, przedstawiający postać błogosławionego we franciszkańskim habicie i z różańcem w rękach.
- Spraw Boże, abyśmy nie tylko szukali jego
W łękawickimk kościele zebrały się tłumy wiernych
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
wstawiennictwa, ale także naśladowali jego przykład, aby stać się wiernymi świadkami Twojej prawdy i miłości - modlił się ks. kan. Smalcerz.
Obraz namalował parafianin, Jan Popielarczyk z Okrajnika. - Ten różaniec w dłoniach przypomina, jak ważna dla bł. Michała była ta modlitwa i jak bardzo czcił Matkę Bożą Niepokalaną - dodaje ks. kan. Smalcerz.
- To niezwykła chwila, gdy ta wielka tragedia, która nie miała się prawa wydarzyć, a jednak stała się faktem, znalazła dziś tak wspaniałe zwieńczenie - mówił w sobotnie popołudnie Stanisław Baczyński z Łękawicy, kolega Michała Tomaszka z ławy szkolnej, były wójt gminy. Jest także
Stanisław Baczyński z relikwiarzem św. Faustyny w dniu beatyfikacji o. Michała
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
jednym ze świadków w procesie beatyfikacyjnym. - Przez prawie ćwierć wieku staraliśmy się przypominać o pochodzeniu ojca Michała stąd, z Łękawicy. Tu jest nazwana jego imieniem ulica, jego hala sportowa i jego tablica w kościele parafialnym. Bo przecież jego korzenie są właśnie tutaj.
- Jak zapamiętałem ojca Michała Tomaszka z dzieciństwa? Razem chodziliśmy do jednej klasy, nawet siedzieliśmy jakiś czas w jednej ławce. Ale znaliśmy się nie tylko ze szkoły. Razem paśliśmy krowy, razem paliliśmy ogniska, razem chodziliśmy po kolędzie - robiliśmy razem różne rzeczy, które robi się w tym wieku. Czy widać było w nim wtedy świętość? Był cichy, spokojny, koleżeński, widzieliśmy, że często bywa zamyślony. Wtedy nie rozumieliśmy tego tak,
Uroczystość odbyła się podczas nawiedzenia parafii przez obraz Miłosierdzia Bożego
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
jak patrzymy na to dzisiaj. Teraz widać wyraźnie, że Michał miał zawsze w sobie coś, co stawiało przed człowiekiem znak zapytania, zmuszało do refleksji - dodaje Stanisław Baczyński. - Później kontakty mieliśmy już rzadsze, bo rzadziej bywał w parafii, ale już z faktu jego szczególnego powołania: do kapłaństwa, czuliśmy się dumni jako jego koledzy z dzieciństwa..
Z dumą wspomina swojego parafianina także ks. kan. Smalcerz.
- Był już w seminarium i przygotowywał się do kapłaństwa, kiedy zostałem tu proboszczem. Pamiętam go z tamtego czasu: zawsze spokojny, miły, bardzo pobożny. Poczytuje sobie to za dar od Pana Boga, że również jako proboszcz jego rodzinnej parafii mogę uczestniczyć w dziękczynieniu za jego beatyfikację - mówi ks. kan. Smalcerz.
Nabożeństwo dziękczynne poprzedziło uroczystość pożegnania obraz Pana Jezusa Miłosiernego oraz relikwii św. Faustyny, nawiedzajacych parafie w związku z peregrynacja w diecezji bielsko-żywieckiej. - Ten dzień zapamiętamy na pewno, bo tak wielkiego, podwójnego świętowania i tak wielkiej wdzięczności dla Pana Boga nie przeżywaliśmy dotąd - mówili parafianie już po odjeździe znaków Bożego Miłosierdzia do następnej parafii.
Zaplanowana wieczornica "Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych", przygotowana przez uczniów łękawickiej Szkoły Podstawowej, która wkrótce otrzyma imię bł. Michała Tomaszka, ze względu na transmisję z uroczystości beatyfikacyjnych przesunięta została na niedzielę 6 grudnia, na godz. 17.45 - zaraz po Mszy św. sprawowanej o 17.00.