W kościele Trójcy Przenajświętszej poświecono tablicę pamięci ofiar Katynia i Smoleńska. - To płaskorzeźba, która poświęcona jest pomordowanym w 1940 w Katyniu i tym, którzy zginęli w Smoleńsku w 2010 r. - mówił ks. prał. Józef Oleszko.
- Szczególnie serdecznie witam panią Zofię Lamers, naszą parafiankę, która w Katyniu straciła ojca, a z nią - wszystkich przedstawicieli Rodziny Katyńskiej, a także panią Mariannę, która w 2010 r. pod Smoleńskiem straciła syna - Mariusza Handzlika, ministra w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, oraz bliskich z rodziny - mówił ks. prał. Oleszko.
I przypominał, że historia naszej ojczyzny jest historią tych, którzy złożyli dla niej największy dar - swoje życie. - Za te osoby chcemy się dzisiaj modlić, modląc się za Ojczyznę, dziękując za jej niepodległość - mówił ks. prał. Oleszko.
Eucharystii przewodniczył ks. dr Marek Studenski, wikariusz generalny diecezji bielsko-żywieckiej. W homilii wskazywał, zwłaszcza młodzieży, na wielką wartość, jaką jest ludzka godność, człowieczeństwo. Jak wyjaśniał, ta istotna właściwość sprawia, że dobra doczesne nie są w stanie zaspokoić wszystkich pragnień człowieka.
- One nie są w stanie zaspokoić głodu ludzkiej duszy. To widać choćby na przykładzie prawdy. Człowiek jej potrzebuje tak bardzo, że zostawia wygodny i bezpieczny kąt i idzie walczyć o prawdę. Cieszymy się, że żyjemy w czasach, kiedy prawdę można mówić głośno.
Rodziny ofiar złożyły kwiaty i znicze
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
Oczywiście, zawsze można było to robić, ale kiedyś trzeba było za to płacić wysoką cenę - zaznaczał kaznodzieja, przypominając młodym, że jeszcze nie tak dawno nie było wolno powiedzieć prawdy o tym, kto dokonał zbrodni w Katyniu i zakazywano mówić, że zrobili to Sowieci.
- Sam, kiedy chodziłem do szkoły, uczyłem się z podręcznika, w którym napisane było, że tej zbrodni dokonali Niemcy - wspominał.
Wśród ważnych cech ludzkich jest też taka, że człowiek potrafi cieszyć się i być szczęśliwym, oddając coś, tracąc. - Tak, jak biedna wdowa z Ewangelii, która wrzuciła wszystko, co miała do skarbony na ofiarę i odeszła szczęśliwa. Tylko człowiek jest zdolny przeżywać szczęście, kiedy z czegoś rezygnuje. I im bardziej jesteśmy gotowi wybierać dobra duchowe i tracić dobra materialne dla innych, tym bardziej jesteśmy ludźmi - podkreślał ks. Studenski.
W uroczystości uczestniczyło wielu harcerzy
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Człowiek, który odda życie, nie ma już nic więcej do dania, a jednak jakie są wspaniałe owoce: są tutaj ich dzieci, jest pani Zofia, której tata oddał życie w Katyniu. Jej córka realizuje najszczytniejsze wartości duchowe jako artystka. To nie przypadek, że wśród rodzin katyńskich jest wiele szlachetnych osób. Ta ofiara w jakiś sposób spłynęła i na bliskich - zaznaczał ks. Studenski. - Warto pamiętać, że cała nasza wieczność zależy od tego, co w życiu potrafimy ofiarować, a nie od tego, co w życiu zyskujemy...
Wśród przykładów ludzi, którzy zdecydowali się dokonać ofiary ze swojego życia za rodaków, wskazał na niezwykłą postać rotmistrza Witolda Pileckiego.
- W nakręconym niedawno niesamowicie wartościowym filmie dokumentalnym wspomina go jego syn Andrzej. On też zapłacił wysoką cenę - nie mógł spełnić swoich marzeń, studiować, a chciał być lotnikiem, konstruktorem samolotów. Uczelnie były przed nim zamknięte ze względu na ojca. A dziś on z wielkim rozrzewnieniem wspomina ojca. Widać, że ofiara Witolda Pileckiego zaprocentowała w życiu jego syna... - mówił ks. Studenski.