- Chyba nie ma modlitwy łatwiejszej, która zarazem jest tak trudna... - mówią o Różańcu członkowie róż Żywego Różańca, którzy spotkali się w Bielsku-Białej na swoim diecezjalnym dniu skupienia.
Modlitwa pokoleń
- Trafiłam do róży jakieś 18 lat temu. Siostra dziadka była członkinią róży i cała rodzina modliła się w różach. Po ślubie zamieszkaliśmy u niego. Kiedy siostra dziadka zmarła, przekazała mi swoje miejsce w róży - mówi Urszula Wawrzeczko z parafii św. Józefa Robotnika w Janowicach. - Od kilku lat odmawiam też codziennie drugą dziesiątkę - jestem także członkinią róży rodziców modlących się za swoje dzieci.
W Żywym Różańcu jest także ks. Krzystek. Jak sam mówi, w róży jest „od niepamiętnych czasów”. - Organizacyjne, jako proboszcz, jestem we wszystkich różach w parafii, ale jestem też członkiem jednej, w ramach której zobowiązałem się odmawiać moją dziesiątkę - mówi ks. Krzystek. - Ale zdarza mi się odmówić i dwie części Różańca. To taki przywilej, kiedy mieszka się blisko kościoła, ma do niego klucze i łatwiej znaleźć czas na modlitwę - uśmiecha się duszpasterz.
W Trzebini codziennie modli się sześć róż, w tym jedna męska. - Wciągnął mnie przykład mamy. Od trzech lat jestem w róży - mówi Grażyna Kozieł z tej parafii. - Obie jesteśmy kolejnym pokoleniem naszej rodziny, które włączyło się w taką modlitwę.
Msza św. pod przewodnictwem bp. Piotra Gregera zakończyła dzień skupienia róż różańcowych
Urszula Rogólska /Foto Gość
O każdej porze
- Ja jestem w róży od 17 lat - dodaje trzebinianka Weronika Wrzeszcz. - Odziedziczyłam miejsce po cioci kuzynki męża. A przed 5 laty członkinie róży zaproponowały mi, żebym została ich zelatorką. W domu odmawiam Różaniec z wnukami i chorym synem. Ta modlitwa nas naprawdę jednoczy. W październiku bierzemy udział w nabożeństwach różańcowych w kościele, a w ciągu roku - w drodze do niego. Mieszkam 25 minut od kościoła, więc lubię ten czas wykorzystać na Różaniec.
- Modlimy się indywidualnie, ale czasem zdarza się nam, że odmawiamy nasze dziesiątki razem - mówią państwo Żmijowie.
- Mam swoją porę - modlę się najczęściej o 12.30, ale mam różaniec właściwie cały czas przy sobie i dołączam się też do modlitwy prowadzonej w rozgłośniach radiowych - dodaje G. Kozieł.
- Jedna dziesiątka to minimum - mówi W. Wrzeszcz. - Dla wielu zabieganych to naprawdę trudne i odpowiedzialne zadanie, więc cieszymy się z każdej osoby, która chce się go podjąć. Ale są wśród nas też takie osoby, które odmawiają codziennie cały Różaniec, nawet wszystkie cztery części.