Zadebiutowali w poniedziałek 21 września. Jeśli ich nie słyszałeś, koniecznie włącz radio "Anioł Beskidów" - 90,2 FM - w niedzielę o 23.00. Radio wyemituje powtórkę ich premierowej audycji: "PitBól BesKitu"!
– Jesteśmy nieprofesjonalni: nie mamy głosów radiowych, nie mamy dykcji, popełniamy błędy, co chwilę się zacinamy i wtrącamy nasze „yyyy”. I dalej będziemy się jąkać i zacinać. Dlatego, że to, co robimy jest nieszpachlowane, surowe. No po prostu: bez kitu. Wchodzimy do studia i.. lecimy na setkę. Niezła reklama, co? – śmieje się równo cała czwórka autorów "PitBóla BesKitu", nowej audycji muzycznej na antenie radia diecezjalnego "Anioł Beskidów"
Audycje prowadzą w dwóch duetach: Bogdan „Kryzys” Krzak z Wojtkiem „bez ksywki” Piszczkiem – na co dzień pracujący z młodymi w Katolickim Ośrodku Wychowania i Terapii Młodzieży „Nadzieja” w bielskich Komorowicach oraz – znani z Bielskiej Sceny Muzycznej raperzy: Michał „Cekaer” Janota i Andrzej „Phoenix” (dawniej „Słoniu”) Mizia.
Od 21 września można ich usłyszeć premierowo w każdy poniedziałek o 17.30 i jako powtórkę - w niedziele o 23.00.
Wszystkich ich połączyło hasło: "Fajnie by było...". Bo o radiowej audycji, w której byłby czas na zatrzymanie się nad tekstami piosenek, a jednocześnie na szczerą, męską rozmowę o tym, co w życiu jest najważniejsze, każdy z nich myślał już od jakiegoś czasu. Po spotkaniu z ks. Jackiem Pędziwiatrem z radia - udało się!
Początkowo audycja miała nosić tytuł „Anioł BesKitu”. Ale jak mówią - nie czuli tego do końca. Brakowało pazura. Dzięki Bogdanowi wpadli na pomysł pitbulla.
Podczas nagrania audycji "PitBól BesKitu" w radiu "Anioł Beskidów"
Urszula Rogólska /Foto Gość
– Poza tym, że ta rasa jest wykorzystywana do różni rodzaju walk, pitbull ma cechy, które mnie fascynują: jest wytrwały, ma zrównoważony charakter (to mnie szczególnie urzekło), jak chwyci to nie puści (tak my się chwyciliśmy Jezusa), dąży do celu pomimo bólu – wyjaśnia Bogdan. – Chcemy być prawdziwi, bez kitu. A prawda czasem boli. Stąd ten „ból” w nazwie pitbulla.
– Prawda boli, jest czasem niewygodna, samotna, jest trudna, często jej nie chcemy przyjąć, maskujemy ją. A my nie wygładzamy prawdy, nie kitujemy, nie szpachlujemy, tylko mówimy o niej tak, jak ona wygląda naprawdę – mówi Michał.
– Kit maskuje dziury, niedoskonałości, braki, a my chcemy żyć „bez kitu” – tacy jacy jesteśmy naprawdę: surowi, z pęknięciami, z dziurami, które mamy, z drzazgami, które od nas odchodzą. A że jesteśmy w „Aniele Beskidów”, stąd ta gra słów w nazwie: „BesKitu” – dodaje Bogdan.