Nie ma wymówki, żeby tu nie przyjść. Do kościoła – blisko. Prowadzą do niego wygodne schody z podjazdem, każdy ma opaskę odblaskową, by bezpieczniej poruszać się przy ruchliwej drodze nr 52. A wewnątrz czeka jedyny ratunek – Jezus.
Ponad 40 lat temu Bujaków był małą, skromną wsią. – Należeliśmy do parafii w Kozach. Nawet mówiliśmy księdzu, że taka wieś nie utrzyma proboszcza… Ale ks. Józef Olech wierzył w nasz zapał, w to, że zjednoczy nas jeszcze bardziej budowa kościoła. Miał rację! – opowiada Jadwiga Majdak, będąca członkiem 2200-osobowej wspólnoty w Bujakowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.