Kiedy po raz 25. wkraczali po sześciu dniach wędrówki na Jasną Górę, na kolanach, przed obrazem Matki Bożej składali niesione intencje. Jedną z nich było dziękczynienie i uwielbienie Boga za to, że ta zaolziańska modlitwa w drodze stała się już tradycją.
WCzechach pielgrzymowanie nie jest tak popularne jak w Polsce, ale ich pociągała ta siła, z jaką pątników woła Pani Jasnogórska. Dlatego przekraczali granicę jeszcze w latach 80. i dołączali do pielgrzymki krakowskiej. W 1991 r. zorganizowali po raz pierwszy tę z Zaolzia. – Dziękowaliśmy za to w drodze i dziękujemy teraz – przyznawali na Jasnej Górze Jadwiga i Franciszek Frankowie z Czeskiego Cieszyna, którzy zainicjowali tę pielgrzymkę 25 lat temu i do dziś czuwają nad jej organizacją. Wdzięcznością objęli też wszystkich kapłanów i przewodników pielgrzymek, które z Zaolzia towarzyszą piechurom na rowerach, autokarami i duchowo. – To ogromna radość, że Pan pobłogosławił za wstawiennictwem Matki Bożej te wszystkie pielgrzymki i mogliśmy zapoczątkować taką piękną tradycję wędrowania na Jasną Górę. Pielgrzymują nie tylko ci, którzy idą, ale także ci jadący i ci, którzy zostali w domach, łącząc się z nami duchowo.
Tych ostatnich, którzy ofiarowali swoją modlitwę, było w tym roku ponad stu. Szło wiele takich osób, które pielgrzymowały już po kilka czy kilkanaście razy, i myślę sobie, że to już mocna podstawa na przyszłość. Cieszy mnie też obecność młodych ludzi, takich jak Kuba Skałka ze wspólnoty „Zacheusz”, który koordynował nasze pielgrzymowanie, czy Kornelia i Roman, którzy na naszej pielgrzymce kiedyś się poznali, a za kilka dni zostaną małżeństwem – mówi Jadwiga Franek. To nad nimi pielgrzymi wraz z o. Natalisem pod koniec Eucharystii wyciągnęli ręce, modląc się o Boże błogosławieństwo. Tak samo chwilę wcześniej modlili się nad organizatorami pielgrzymki, którzy w tym roku obchodzą również swój złoty małżeński jubileusz. Z tej okazji państwo Frankowie otrzymali list z gratulacjami i błogosławieństwem papieża Franciszka. – O to błogosławieństwo zwróciliśmy się do Watykanu, ale wychodząc w drogę, jeszcze go nie mieliśmy. Przyszło dosłownie w ostatniej chwili: dotarło do nas już w Częstochowie, tuż przed Mszą św. – cieszy się Stanisław Machej. Sam pielgrzymuje od 15 lat, czuwając nad nagłośnieniem i oprawą muzyczną tych rekolekcji w drodze. – Oby to pielgrzymowanie trwało jak najdłużej! – dodaje.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się