U Pani Jasnogórskiej modliło się kilkuset uczestników "srebrnej", 25. pielgrzymki z Zaolzia. Do Częstochowy dotarli pieszo, na rowerach i autokarem.
Z Matką do domu
- Zaprośmy Ją do naszego życia - zachęcali witający pielgrzymów ojcowie paulini. Przed figurą Matki Bożej po 6 dniach marszu uklękli, raz jeszcze w modlitwie polecając intencje, z którymi wędrowali z Zalozia przez Cieszyn, Krzyżowice, Jaśkowice, Kochłowice, Bibielę i Kamieńskie Młyny do Częstochowy. W tym roku pątnikami opiekowało się kilku kapłanów. W ostatnim etapie pielgrzymowania towarzyszył im o. Natalis Adam Falkus OFM.
Wkraczając na Jasną Górę, piechurzy założyli białe koszulki z emblematem pielgrzymki, a wiele osób - cieszyńskie i góralskie stroje. Były wśród nich pielgrzymujące już po raz kolejny trzy małe pątniczki: Karolinka, Agatka i Magda. Mają 10-12 lat, na wejście ubrały piękne stroje cieszyńskie, choć na co dzień nie mieszkają na Śląsku Cieszyńskim, ale w... Irlandii. - Na wakacje przyjeżdżamy do Polski do rodziny i pielgrzymowałyśmy już po raz trzeci z zaolziańską grupą - mówiły. - Wspaniale się spisywały - chwali małe pątniczki Wiesława Kroczek z Wędryni. Sama chodzi już od 9 lat.
Po sześciu dniach wytrwałego marszu: na jasnogórskim szczycie
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Najpierw witam przechodzących koło mojego domu pielgrzymów z Jabłonkowa, którzy zatrzymują się na poczęstunek i chwilę odpoczynku. Potem w Czeskim Cieszynie do nich dołączam. To pielgrzymowanie jest dla mnie bardzo ważne: daje taką duchową odnowę, której człowiek potrzebuje. W tym roku drugi raz pielgrzymuje również mój mąż - mówi pani Wiesława.
- Ja też idę po raz 9. Upał sprawił, że było to chyba najtrudniejsze pielgrzymowanie, ale wytrwaliśmy i też radość jest ogromna, bo próśb w intencji synów przyniosłam wiele - mówi Anna Ciachotna z Czeskiego Cieszyna.
Doszli, dojechali...
Na Jasnej Górze do piechurów dołączyła grupa pielgrzymujących na rowerach. - Jechaliśmy w 28 osób, wprawdzie przeważali panowie, ale jechało też z nami kilka pań. Wszyscy spisywali się świetnie i mimo upału dotarliśmy do celu bez żadnej awarii. To była już nasza 13. z kolei rowerowa pielgrzymka i chyba faktycznie najgorętsza - relacjonuje Stanisław Glac z Czeskiego Cieszyna, czuwający nad tą grupą. Jej duchowym opiekunem był ks. Krzysztof Strzelczyk.
U stóp jasnogórskieg
Radość ze spotkania Panią Jasnogórską
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
o sanktuarium czekali też pielgrzymujący autokarem wraz duchowym opiekunem ks. Józefem Kaszperem i Ireną Szymonik, organizującą przejazd.
Wszyscy zgodnie dziękowali organizatorom za 25 lat pielgrzymowania i prosili o kontynuację. - Cieszymy się ogromnie, bo choć grono pielgrzymów w tym czasie mocno się zmieniło i jest wśród nas wiele nowych osób, to dużo jest takich, które były kilka lub kilkanaście razy. To daje nam nadzieję, że zaolziańskie pielgrzymowanie do Matki na Jasną Górę stało się już tradycją, która nie zaniknie - mówi Jadwiga Franek.