U Pani Jasnogórskiej modliło się kilkuset uczestników "srebrnej", 25. pielgrzymki z Zaolzia. Do Częstochowy dotarli pieszo, na rowerach i autokarem.
To niezwykła pielgrzymka nie tylko dlatego, że w drodze do Matki Bożej maszerują przez granice państwową na Olzie w Cieszynie. Wzruszeni przychodzą przed Jej cudowny obraz w jasnogórskiej kaplicy. Jak wszyscy inni dziękują, proszą, pytają Maryję o ważne sprawy. Ale kiedy muszą stąd wychodzić, płaczą...
Również tym razem, choć przecież przyszli już po raz 25., a granicy, która ich kiedyś tak szczelnie oddzielała od Polski, na co dzień zdają się nie zauważać, sprzed oblicza Królowej Polski wychodzili, ocierając łzy.
Na czele jubileuszowej pielgrzymki, podobnie jak podczas wszystkich poprzednich, maszerowali inicjatorzy tego pielgrzymowania: Jadwiga i Franciszek Frankowie z Czeskiego Cieszyna. Oni też po Mszy św. w kaplicy odebrali szczególne podziękowanie: list z błogosławieństwem, jakiego udzielił im papież Franciszek.
Jadwiga i Franciszek Frankowie z listem gratulacyjnym i błogosławieństwem od papieża
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- O to błogosławieństwo zwróciliśmy się do Watykanu już wcześniej, ale wychodząc w drogę, jeszcze go nie mieliśmy. Przyszło dosłownie w ostatniej chwili: dotarło do nas już w Częstochowie, na pół godziny przed Mszą św. - cieszy się Stanisław Machej, który jeszcze w ręku trzyma tubę z watykańskimi pieczęciami pocztowymi i znaczkami.
- Jesteśmy wzruszeni i wdzięczni - mówią Jadwiga i Franciszek, nad którymi pielgrzymi odmówili modlitwę, prosząc Boga o błogosławieństwo i opiekę. - To ogromna radość, że Pan pobłogosławił za wstawiennictwem Matki Bożej te wszystkie pielgrzymki i mogliśmy zapoczątkować taką piękną tradycję wędrowania na Jasną Górę. Pielgrzymują nie tylko ci, którzy idą, ale także ci jadący i ci, którzy zostali w domach, łącząc się z nami duchowo. Tych ostatnich, którzy ofiarowali swoją modlitwę, było w tym roku ponad stu.