Okazuje się, że każdy powód jest dobry, żeby się różnić. Brzydko różnić - dodajmy.
Mam na myśli Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych. Uchwalone przez sejm dziewięć lat temu na 14 czerwca święto niemal od początku generuje spory i waśnie. Tym razem ich cierpkim owocem rozłożenie - nomen omen - obchodów aż na dwa dni.
Święto obchodzono w różny sposób. W najlepszym okresie jego najważniejszym elementem była ekumeniczna modlitwa w pobliżu Bloku Śmierci byłego KL Auschwitz. Pamiętam nabożeństwo, któremu przewodzili pospołu ordynariusz bielsko-żywiecki, duchowni prawosławni i protestanccy oraz rabin przybyły z Krakowa. Z czasem ekumeniczne grono duchownych zaczęło topnieć. Od kilku lat mamy tylko „naszą” Mszę św.
Wśród uczestników obchodów z różną siłą pojawiało się słuszne rozgoryczenie z powodu braku pamięci o Dniu Pamięci ze strony rządzących. Były takie lata, że na uroczystościach nie pojawił się żaden parlamentarzysta, żadna kancelaria premiera czy prezydenta nie zająknęła się choćby marnym listem przywiezionym przez siedzącego za ostatnim w szeregu biurkiem sekretarzynę.
Czarę goryczy dopełnia charakteryzujące się tendencją wzrostową napięcie między Chrześcijańskim Stowarzyszeniem Rodzin Oświęcimskich, które ma na koncie chlubną kartę skutecznych starań o upamiętnienie polskich ofiar obozów koncentracyjnych oraz Muzeum Auschwitz-Birkenau. To właśnie napięcie spowodowało, że w tym roku Muzeum wraz z radami miast Oświęcimia i Tarnowa, skąd przybył pierwszy transport więźniów, zorganizował obchody Dnia Pamięci w przeddzień, a ChSRO ipsa die.
Do uświetnienia obu obchodów zaproszono przedstawicieli lokalnego Kościoła. Przy okazji obu obchodów ich uczestnicy odwiedzili Dziedziniec Śmierci i Centrum św. Maksymiliana w Harmężach. Programy były niemal identyczne, tylko kolejność poszczególnych elementów różna.
Taki stan rzeczy już mnie powoli nie dziwi. Niestety - zaczyna gorszyć. Zakrawa na groteskę, grozi edukacyjną katastrofą, jest antyświadectwem, dzieli, a przy okazji zamiast koić, potęguje ból. Zastanawiam się, czy Kościół - konkretnie diecezja albo franciszkańskie Centrum św. Maksymiliana - nie powinien podjąć się roli mediatora, może nawet przejąć ster przygotowania i przeprowadzenia obchodów Dnia Pamięci tak, by przy okazji wprowadzić odrobinę pokoju w przestrzeń, w której wojna wciąż trwa.
O obchodach Narodowego Dnia Pamięci piszemy w artykule Pierwsi więźniowie Auschwitz
Galerię zdjęć z obchodów można obejrzeć TUTAJ.