Zmarł 10 maja. Nagle, podczas pielgrzymki Szlakiem św. Jakuba do Composteli. Niespodziewana śmierć ks. Piotra Kocura głęboko poruszyła wielu ludzi, tak jak poruszało ich jego świadectwo więzi z Jezusem.
Na pogrzeb, który odbywał się prawie trzy tygodnie później w Cieszynie i Skoczowie, przyszły tłumy. Z biskupami modlili się liczni księża. Wspominano niezwykłą skromność ks. Kocura, jego otwartość, gotowość do niesienia pomocy, a także pracowitość. Podkreślano, jak bardzo kochał Pana, jak autentycznie pragnął być blisko Niego – i tylko dla Niego. Dlatego w swoim testamencie prosił, aby mu nie dziękować... – Cechowało go wielkie umiłowanie modlitwy. Codziennie spędzał przynajmniej godzinę na adoracji Pana Jezusa. Widziałem jego Biblię: z pozaznaczanymi fragmentami, z zapiskami. Widać było, że rzeczywiście się tym słowem modli... – wspomina ks. dr Przemysław Sawa, dyrektor Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody, były wikariusz i bliski współpracownik ks. Kocura.
– Pierwsza moja myśl po śmierci księdza Piotra – że jest to wołanie o żarliwych, gorliwych, pobożnych kapłanów, o nowe powołania. To także wezwanie dla nas wszystkich, zwłaszcza kapłanów, do nawrócenia – mówił w Cieszynie bp Roman Pindel. Arcybiskup Wiktor Skworc, metropolita katowicki, w liście kondolencyjnym z uznaniem wspominał 11 lat jego posługi w diecezji katowickiej.
Szukajcie Boga!
– Nieustannie dbał o naszą formację. Cały czas był aktywny, zachęcał, żeby uczyć się czegoś nowego – mówi Violetta Kaleta z założonej przez ks. Kocura w Skoczowie grupy modlitewno-ewangelizacyjnej Świętej Bogurodzicy. – Dla większości z nas był przewodnikiem duchowym. I nigdy nie skupiał naszej uwagi na sobie, ale prowadził każdego do Boga. Przez jego posługę Pan Bóg leczył ludzi z różnych problemów, uzdrawiał... Umiał świetnie łączyć tę prawdziwą więź z Bogiem i wyczucie dla codzienności, ludzkich problemów. Dostrzegał każdy ból i potrafił doceniać drobne radości. Zatopiony w codziennej adoracji Pana Jezusa, jednocześnie ciężko pracował na czele budowniczych przy wznoszeniu murów kościoła. Chętnie pielgrzymował.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się