Przyjedzie?

Papież ma odwiedzić były obóz. Prywatnie.

Trasa i przebieg przyszłorocznej wizyty ojca świętego Franciszka w Polsce znamy tylko w zarysie. Papież zasadniczo przyjeżdża na Światowe Dni Młodzieży. Na liście potencjalnych przystanków apostolskiej wizyty jest także były obóz KL Auschwitz. Już teraz zapowiada się jednak, że nawet, jeśli dojdzie do realizacji tego punktu programu, papieskie odwiedziny będą miały charakter prywatny.

Niepokoi mnie to określenie: „prywatny”. Może jestem „zepsuty” wizytą Jana Pawła II na Golgocie XX wieku. Papież pomodlił się w nielicznej tylko asyście przy Ścianie Śmierci w Auschwitz i pod Pomnikiem Narodów, później przewodniczył Mszy św. w Birkenau wraz z milionową rzeszą wiernych. Dla mnie to był znak pamięci nie tylko o ofiarach przestrzeni wyznaczonej ogrodzeniem z drutu kolczastego, ale także dla całego narodu, poczynając od tych mieszkających tuż za obozowymi drutami, którzy w nie mniej dramatyczny sposób doświadczyli okrucieństwa nazizmu.

Podobnie postąpił papież Benedykt, przemierzając udręczoną ziemię okolic Oświęcimia szlakiem wyznaczonym przez poprzednika. Nie było już w Mszy św. w Birkenau, tylko krótkie nabożeństwo z udziałem miejscowych wiernych i - co zrobiło na wszystkich chyba największe wrażenie - w obecności byłych więźniów obozu.

Mam nadzieję, że wraz z ukonkretnieniem programu wizyty papieża Franciszka termin „prywatny” nabierze jaśniejszego znaczenia. Nie wyobrażam sobie, żeby ojciec święty miał stanąć w byłym obozie sam jeden tylko czy też w otoczeniu kilku duchownych. Myślę, że udział w takim wydarzeniu należy się przynajmniej bardzo nielicznym już więźniom, którzy ocaleli z gehenny Auschwitz, oraz okolicznym mieszkańcom za cenę własnego życia dożywiającym szkielety w pasiakach i dającym schronienie uciekinierom.

Wiem, że nie wrócą czasy sprzed blisko czterech dekad, gdy na spotkanie z Janem Pawłem II do Oświęcimia ściągnęła milionowa rzesza wiernych. Tęsknię za tymi czasami. I nie jest to bynajmniej tęsknota za głęboką komuną późnego Gierka. To raczej żal za pobożnością i determinacją tamtych ludzi. Co musiałoby się wydarzyć, by je przywrócić? Wojna? Trzęsienie ziemi? Komuna nowa jakaś? Strach pomyśleć...

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..