- Kiedyś wiele osób niezbyt przychylnie patrzyło na to, co robimy. Teraz nie mamy tego problemu - mówią organizatorzy IV Marszu dla Życia i Rodziny w Oświęcimiu.
- Jesteśmy tu dzisiaj, bo to wielkie święto - uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Chcemy Go prosić, żeby dał nam nowe siły do codziennych zmagań - podkreślają Marta i Piotr Daczyńscy, którzy biorą udział w oświęcimskich Marszach dla Życia i Rodziny od ich początku, od czterech lat. Byli z nimi także ich synkowie: Franek i Antoś. Takich jak oni był naprawdę wielu!
- W tym roku nasz Marsz da Życia i Rodziny odbył się w wyjątkowym dnu - w uroczystość Zesłania Ducha Świętego i w dniu odpustu ku czci Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, czczonej w sanktuarium, którym opiekują się oświęcimscy księża salezjanie - mówi Dorota Kinalczyk z grona organizatorów IV Marszu dla Życia i Rodziny. - I temat, który uznaliśmy za szczególnie ważny w tym roku: ewangelizacja. To jest zachęta, żebyśmy naszą postawą, swoim życiem ewangelizowali przede wszystkim w naszych rodzinach. Bo wszystko zaczyna się w rodzinie. Jesteśmy naprawdę uradowani, że tyle osób odpowiedziało na nasz apel - chociaż kiedy rano popatrzyłam na pogodę myślałam, żeby tylko ludzie się nie rozmyślili. Pan Bóg naprawdę zsyła nam wielkie dary! I takim darem była też pogoda - nie tylko nie padało, ale wręcz zrobiło się cieplej i zaświeciło słońce!
Maluchy to powszechny widok na oświęcimskim marszu
Urszula Rogólska /Foto Gość
U taty najbezpieczniej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak podkreśla Dorota Kinalczyk, wielką pomocą dla organizatorów marszu było zaangażowanie i otwartość księży salezjanów. To w miejscu, którym się opiekują marsz się rozpoczął, a także tutaj, na terenie boiska Zakładu Salezjańskiego - zakończył. Księża udostępnili scenę dla ewangelizacyjnych zespołów TGD i Tehillah. Każdy mógł się także posilić przy bufecie i ciepłych posiłkach.
- Najbardziej mnie cieszy i jestem tym mocno zbudowana i bardzo wzruszona, że w marszu tak licznie biorą udział całe rodziny z małymi dziećmi Nieraz przyjeżdżają z daleka. Myślę, że jest ich więcej niż samych mieszkańców Oświęcimia, którzy przyłączają się do marszu - zaznacza Dorota Kinalczyk. - To wielka radość, kiedy pokazują w czasie marszu, że są szczęśliwi, że dobrze im razem, we wspólnocie.
Całą rodziną można się było bawić na koncertach
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Z roku na rok obserwujemy, że świadomość wagi marszu u mieszkańców Oświęcimia i naszych gości, jest oraz większa - dodaje Maria Plewa z Domowego Kościoła, jedna z inicjatorek oświęcimskich marszów. - Widzą potrzebę organizowania tego przedsięwzięcia, zmieniają się ich poglądy na tematy obrony życia i rodziny. To dla nas wielka radość. Widzimy to także przed marszem przy rozdawaniu ulotek, rozwieszaniu plakatów. Kiedyś wiele osób niechętnie patrzyło na to, co robimy. Teraz nie mamy tego problemu. I nawet jeśli właściciel sklepu mówi nam, że niestety nie ma miejsca na plakat, natychmiast pojawia się na przykład żona, która mówi: proszę zostawić, znajdę miejsce. Widać coraz większą życzliwość. Marsz już nie jest dla nich czymś abstrakcyjnym. Wiedzą na czym polega, dlaczego musimy bronić życia i rodziny.
Wszystkie relacje z tegorocznego marszu w Oświęcimiu znajdziesz tutaj:
Załatwiaj teraz swoje sprawy z Jezusem!
TGD i Tehillah z Duchem Świętym!
Kto kocha Oświęcim?! Czyli kerygmat z marszu
Ulicami Oświęcimia: z Ewangelią, dla rodziny
Czasem dwie ręce to za mało, żeby przytulić wszystkich synów, ale wielkie serce taty daje radę
Urszula Rogólska /Foto Gość
Galerie wszystkich zdjęć możesz zobaczyć tutaj:
Ewangelizacja na Rynku w Oświęcimiu
Koncert TGD na Marszu dla Życia i Rodziny w Oświęcimiu
Koncert zespołu "Tehillah" w Oświęcimiu
IV Marsz dla Życia i Rodziny na ulicach Oświęcimia - cz. 1
IV Marsz dla Życia i Rodziny na ulicach Oświęcimia - cz. 2