Był dla nich zbyt „uduchowiony”. Chcieli go sprowadzić na ziemię. Po 20 latach odkrywają, że to on ich podniósł do góry, sam stąpając mocno po ziemi.
Poniedziałkowe spotkanie doradców rodzinnych w diecezji 27 kwietnia miało być takie jak co miesiąc. – A tu taka niespodzianka… – ks. prałat Franciszek Płonka nie ukrywa zaskoczenia. Właśnie tego dnia doradcy rodzinni postanowili przygotować mu przyjęcie z okazji 50. rocznicy jego święceń kapłańskich. Rozpoczęli zgodnie z planem – od Mszy św. i adoracji. Później były już tylko niespodzianki: kwiaty, życzenia, prezenty, tort, koncert „Magurzan” i prezentacja multimedialna, przedstawiająca go w najróżniejszych sytuacjach. – Kiedy ponad 20 lat temu zaczęłam uczestniczyć w spotkaniach dla doradców rodzin, myślałam o ks. Franciszku: jaki to uduchowiony człowiek. On się unosi pół metra nad ziemią. Musimy go sprowadzić na ziemię! – opowiada Anna Małecka-Puchałka.
– Tymczasem dziś muszę powiedzieć, że to ks. Franciszek nas podniósł te pół metra nad ziemię… . Dzień wcześniej, w Niedzielę Dobrego Pasterza, obchody jubileuszowe przygotowała ks. Franciszkowi parafia Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka na osiedlu Karpackim, gdzie jubilat mieszka, pomagając proboszczowi ks. prałatowi Jerzemu Fryczowskiemu i jego współpracownikom. Razem z ks. Płonką 23.rocznicę sakry biskupiej obchodził bp senior Tadeusz Rakoczy. Wśród kapłanów, którzy koncelebrowali uroczystą Eucharystię, był także ks. kan. Władysław Droździk. 11 kwietnia 1965 roku razem z ks. Franciszkiem przyjął święcenia z rąk arcybiskupa krakowskiego Karola Wojtyły. Nawiązując do Ewangelii o Dobrym Pasterzu, bp Tadeusz Rakoczy mówił: – Fascynacja Jezusem Dobrym Pasterzem zaczęła się w domu rodzinnym ks. Franciszka w Zarzeczu koło Żywca.
Dodał, że niemały wpływ na jego kapłaństwo miał kardynał Karol Wojtyła, który posłał go na studia do szwajcarskiego Fryburga. Wspominał wieloletnią posługę duszpasterza akademickiego, jaką ks. Płonka pełnił przy kolegiacie św. Anny w Krakowie. Dzięki jego zaangażowaniu powstały w Bielsku-Białej Studium Teologii Rodziny i Dom Samotnej Matki, a także okno życia. Na zakończenie uroczystości 50 parafian ustawiło się w długiej kolejce, by w imieniu wszystkich pokoleń podziękować ks. Franciszkowi. – Warto dawać siebie: i jako kapłan, i jako człowiek – mówił jubilat. – Przez te 50 lat moim wielkim pragnieniem było, żeby prowadzić ludzi do osobistej relacji z Panem Jezusem…Relacje z obchodów jubileuszu oraz galerie zdjęć na: bielsko.gosc.pl.