Był dla nich zbyt „uduchowiony”. Chcieli go sprowadzić na ziemię. Po 20 latach odkrywają, że to on ich podniósł do góry, sam stąpając mocno po ziemi.
Poniedziałkowe spotkanie doradców rodzinnych w diecezji 27 kwietnia miało być takie jak co miesiąc. – A tu taka niespodzianka… – ks. prałat Franciszek Płonka nie ukrywa zaskoczenia. Właśnie tego dnia doradcy rodzinni postanowili przygotować mu przyjęcie z okazji 50. rocznicy jego święceń kapłańskich. Rozpoczęli zgodnie z planem – od Mszy św. i adoracji. Później były już tylko niespodzianki: kwiaty, życzenia, prezenty, tort, koncert „Magurzan” i prezentacja multimedialna, przedstawiająca go w najróżniejszych sytuacjach. – Kiedy ponad 20 lat temu zaczęłam uczestniczyć w spotkaniach dla doradców rodzin, myślałam o ks. Franciszku: jaki to uduchowiony człowiek. On się unosi pół metra nad ziemią. Musimy go sprowadzić na ziemię! – opowiada Anna Małecka-Puchałka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.