Znaki Światowych Dni Młodzieży. Diecezjalna peregrynacja krzyża ŚDM i ikony MB Salus Populi Romani dobiegła końca. Znaki przewędrowały wiele kilometrów, odwiedziły wiele świątyń i szkół. Wszędzie młodzi witali je z ogromnym wzruszeniem, z nabożeństwem, a nieraz ze łzami w oczach, dotykając porysowanych drewnianych belek. To była wyjątkowa chwila, po której została w sercach radość i nadzieja.
Wyczerpująca była trasa i napięty, zaplanowany do ostatniej minuty harmonogram spotkań, adoracji i nabożeństw. Od pierwszych chwil powitania na skoczowskim rynku po pożegnanie w czechowickim kościele św. Barbary udało się zrealizować program peregrynacji bez problemu, choć wydawało się, że zmienna aura skutecznie zniechęci przed ulicznymi wędrówkami z krzyżem. Poszli więc w deszczu za krzyżem ulicami Bielska-Białej. Mimo chłodu wyruszyli przez Oświęcim, tuląc krzyż, żeby nie wymknął się ze zziębniętych rąk. Nie powstrzymała młodych w Rajczy nawet gwałtowna śnieżyca. Przychodzili na spotkania z krzyżem w Wiśle również ewangelicy. Młodzież w Koniakowie witała najpiękniej jak potrafiła: wkładając góralskie stroje, zarezerwowane na największe uroczystości. A podczas adoracji wysoko unosili ręce z małymi krzyżami, by pokazać swoje uwielbienie dla krzyża Chrystusa. – Te znaki mają taką moc, że wciąż na nowo podchodzi się do nich z drżeniem serca, podając je młodym – mówi ks. Piotr Hoff- mann, diecezjalny duszpasterz młodzieży. Młodzi i starsi wilamowiczanie na znak najwyższej czci na kolanach przychodzili pod krzyż, by go ucałować, objąć choć na chwilę. – To było wielkie wzruszenie, kiedy w Oświęcimiu krzyż stanął obok relikwii św. Maksymiliana – podkreślali parafianie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.