Bielsko-żywieccy maturzyści wraz z biskupem Romanem Pindlem pielgrzymowali na Jasną Górę. Egzaminy rozpoczną 4 maja. Na prośbę księdza biskupa we wszystkich kościołach diecezji będzie trwała za nich modlitwa przy zapalonej świecy.
Ale Kana Galilejska jest obecna w Ewangelii nie tylko w obrazie wesela. Drugie wydarzenie przywołało czytanie liturgiczne dnia, w którym św. Jan opisuje urzędnika królewskiego z Kafarnaum. Na wieść, że Jezus jest w Kanie, przychodzi prosić o uratowanie umierającego syna. Pierwszy znak dokonał się niejako "po cichu", wiedzieli o nim tylko Maryja, uczniowie i słudzy, którzy napełnili stągwie wodą. Nikt nie oczekiwał znaku od Jezusa. Kolejny raz Jezus przybył do Kany już jako osoba znana - jako ten, który dokonuje znaków.
- Tylko jeden człowiek korzysta z tego przyjścia Jezusa do Kany - przypomniał bp Pindel. - Ktoś z otoczenia króla. Usłyszał o Jezusie i przybywa, bo ma sprawę - tak jak wy, maturzyści, macie sprawę. Jest w sytuacji dramatycznej - jego syn choruje, umiera. Przychodzi prosić Jezusa, by go wyratował.
Po prostu: uwierzył człowiek słowu
Młodzi diecezjanie razem modlili się o pomyślność na egzaminach, ale i dobry wybór drogi życiowej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Urzędnik nie prosi ukradkiem i po cichu. Prosi głośno. Nie przyniósł ze sobą chorego syna, a jednak ma nadzieję, że Jezus uczyni "coś" dla niego.
- Ta jego wiara jest trudna. Bo na tę prośbę Jezus odpowiada słowami, które mogą zniechęcić: "Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie". To nie są słowa nadziei. Są to raczej słowa, które można określić jako próbę - wyjaśniał ksiądz biskup. - A jednak ten mężczyzna mówi: "Panie, przyjdź, zanim będzie za późno". Tu padają słowa kluczowe: "Idź, syn Twój żyje". Mężczyzna nie przynagla Jezusa. Nie prosi o jakiś znak potwierdzenia - wraca do domu. Św. Jan napisze: po prostu uwierzył człowiek słowu i poszedł z powrotem.
Kiedy zbliża się do domu, wybiegają mu naprzeciw słudzy z wiadomością, że syn żyje. Padają po raz kolejny słowa, że uwierzył. On i cała jego rodzina.
Bp Roman Pindel przewodniczył uroczystej Eucharystii w bazylice jasnogórskiej
Urszula Rogólska /Foto Gość
- W co uwierzył? Drugi raz uwierzył? To jest już inna wiara. Tamta pierwsza była wiarą słowom. Ta druga - wiarą w Jezusa, który jest Panem życia i śmierci - mówił bp Roman. - Jesteśmy podobni do tego człowieka, który z Kafarnaum udał się do Kany, a potem z powrotem. Po drodze było spotkanie ze słowem, obietnica i znak.
Dzisiejsza Ewangelia, a zwłaszcza postać urzędnika zachęca: wierz Jezusowi. On jest Panem, Mesjaszem, Zbawicielem. Urzędnik mówi: popatrz szerzej. Nie tylko na sprawy, o których marzysz. Możesz prosić o to, co najważniejsze: zbawienie, pojednanie z Bogiem, uwolnienie od zła. On mówi: wyznaj tak, jak ja wyznałem: wierzę w Jezusa, który mnie ocalił - mówił ksiądz biskup, zachęcając, by Eucharystia była czasem takiego właśnie spotkania z żywym, obecnym Jezusem.
O zmierzchu Apel Jasnogórski zakończył pielgrzymkę maturzystów
Urszula Rogólska /Foto Gość
Na zakończenie Mszy św. ks. Marek Studenski poinformował o apelu księdza biskupa skierowanym do proboszczów wszystkich parafii diecezji, by w czasie majowych matur w każdym kościele płonęła świeca jako symbol modlitewnej pamięci wszystkich diecezjan o maturzystach.
Po Mszy św. maturzyści uczestniczyli w Drodze Krzyżowej. Ich pielgrzymowanie zakończył Apel Jasnogórski pod przewodnictwem bp. Romana Pindla.
Polecamy komentarz dotyczący pielgrzymki maturzystów na Jasną Górę pt. "Matura" - kliknij TUTAJ.