Wieczorna Droga Krzyżowa ulicami Żywca i Msza św. sprawowana w konkatedrze Narodzenia NMP pod przewodnictwem biskupa Piotra Gregera rozpoczęły tutaj 6 marca peregrynację znaków ŚDM.
Mimo chłodu młodzież z wielu zakątków Żywiecczyzny przyjechała wieczorem 6 marca przed kościół św. Krzyża, nieopodal konkatedry Narodzenia NMP w Żywcu, by tu czekać z pochodniami na krzyż ŚDM i ikonę Matki Bożej Salus Populi Romani, które nadjeżdżały z Rajczy. Z młodymi byli także biskup Piotr Greger i kapłani z wielu pobliskich parafii.
Razem z siostrą serafitką Darią Dobrowolską i scholą młodzi śpiewali pieśni i piosenki, które już za chwilę miały im towarzyszyć w nabożeństwie Drogi Krzyżowej.
Znaki ŚDM przyjechały punktualnie o 18.00. Zostały uroczyście powitane przy kościele, a następnie wszyscy zgromadzeni ruszyli z nimi na ulice miasta. Przy każdej stacji żywieccy lektorzy i ministranci stawiali niesiony krzyż tak, by był widoczny dla wszystkich mieszkańców i przechodniów. Po uroczystym wprowadzeniu krzyża i ikony Matki Bożej do konkatedry rozpoczęła się Msza św. pod przewodnictwem bp. Gregera.
Rozważając słowa przeczytanej Ewangelii o dzierżawcach winnicy, którzy zabili syna gospodarza, biskup odwołał się do starotestamentowej pieśni Izajasza (Iz 5,1-7) o winnicy, która mimo starannego doglądania przez gospodarza zamiast winogron wydała cierpkie jagody.
- Bóg zrobił wszystko, co należy, a tymczasem winnica zupełnie zawiodła - mówił bp Greger. - Słowa Boga wypowiadane pod adresem pokolenia Judy można i trzeba usłyszeć w słowach tych, którzy nie doczekali się dobrego owocu swojej pracy. Iluż takich jest? Można w tym obrazie usłyszeć wołanie wielu rodzicielskich serc, kiedy docierają do nas głosy pełne rozpaczy czy bezradności: jak to możliwe - pytają rodzice - że on wyrósł na złego człowieka? Przecież wzrastał w miłości, niczego mu nie brakowało, miał w domu wyśmienite warunki, dobrą opinię wśród rówieśników, chodził do elitarnej szkoły, zaliczył wiele dodatkowych kursów. I co stało? O czym zapomnieliśmy, co umknęło naszej uwadze, skoro stało się jak się stało?
Biskup zaznaczył, że Bóg z Izajaszowej pieśni jest szczególnie bliski wszystkim, którzy za okazane serce otrzymali zapłatę niewdzięczności, niezrozumienia, odrzucenia, ale odpowiedź Pana Boga jest jasna i czytelna: nie zawsze wdzięczność będzie nagrodą za poświęcone komuś, ofiarne życie. - To jednak nie odbiera sensu pełnego troski wysiłku o drugiego człowieka, bo przyjmuje on zachowania będące naśladowaniem Boga w Jego tak szczegółowej trosce o winnicę - mówił bp Greger.