W kościele Opatrzności Bożej w Bielsku-Białej odbyło się ostatnie pożegnanie Moniki Honkisz, zasłużonej bielskiej katechetki. - Swoją niezwykle zaangażowaną posługą wpisała się w życie wielu osób, a także parafii - pisał w liście kondolencyjnym biskup Roman Pindel.
Postanowiła całe swoje życie oddać Panu Jezusowi i złożyła śluby. Jako osoba konsekrowana związała się ze świeckim Instytutem Przemienienia Pańskiego. Była katechetką przez 50 lat. Uczyła się od ks. Adolfa Kocurka, katechety, który tuż po wojnie zorganizował w Bielsku kurs dla katechetek świeckich. Wzięła w nim udział wraz z grupą koleżanek z Sodalicji Mariańskiej. Zaczynała pracować jako katechetka w tych czasach, kiedy bliski związek z Kościołem oznaczał narażenie na szykany. Pracowała w bielskich parafiach: św. Mikołaja, Trójcy Przenajświętszej, Opatrzności Bożej, św. Józefa. Wszędzie zostawiła po sobie dobrych chrześcijan. Każdy jej gest i słowo było temu podporządkowane.
- Chciała być dzieckiem Bożym i zawsze podkreślała, że jako katechetka jest narzędziem w ręku Boga. Mawiała, że jej najważniejszym zadaniem jest rozbudzić iskrę wiary w duszy dziecka. Twierdziła, że jeżeli to się uda, Pan Bóg już reszty dokona - mówi ks. dr Marek Studenski, dyrektor diecezjalnego wydziału katechetycznego, który przewodniczył koncelebrowanej przez kilkunastu księży Mszy św. pogrzebowej śp. Moniki.
Śp. Monika Honkisz 1927-2015
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Była naprawdę katechetką z powołania. Troszczyła się o innych nawet wtedy, gdy już nie mogła wychodzić z domu. Zamówiła telefoniczną taryfę z darmowymi godzinami i regularnie dzwoniła do osób potrzebujących rozmowy - dodawał ks. Studencki. Na wstępie pogrzebowej Eucharystii za jej duszę odczytał pożegnalny list, jaki skierował do uczestników ostatniego pożegnania śp. Moniki Honkisz biskup Roman Pindel.
- Księży rzeczywiście zawsze było wokół niej wielu. Do końca ją odwiedzali. I nigdy nie słyszałem od niej złego słowa na temat kapłanów. Dużo się modliła za księży - wspomina ks. prał. Józef Walusiak.
Mieszkała w dzieciństwie w Hałcnowie, stąd zapewne wynikała jej szczególna więź z Matką Bożą Hałcnowską. Kiedy otrzymała za swą ofiarną służbę papieskie wyróżnienie, medal "Pro Ecclesia et Pontifice", ofiarowała go jako wotum do hałcnowskiego sanktuarium.