Nowy numer 13/2024 Archiwum

Beatyfikacja męczennika z Łękawicy - w Peru

Wyniesienie na ołtarze obu zamordowanych w 1991 r. w peruwiańskim Pariacoto franciszkanów: o. Michała Tomaszka i o. Zbigniewa Strzałkowskiego odbędzie się w Chimbote w Peru pod koniec roku - 5 grudnia.

O. Stanisław Glista, kolega z nowicjatu w Smardzewicach, przypomina, że „żył pełną piersią”: równie żywiołowo się śmiał i bawił, jak i sumiennie wykonywał najdrobniejsze obowiązki: - Na zdjęciach z tego czasu nie ma Michała, bo to on był fotografem. Przepisywał wiele tekstów na maszynie - wtedy nie było ksera ani komputerów - redagował nasze czasopismo „Z nowicjatu słów kilka”. Michał grał na gitarze. Co charakteryzowało Michała? To z jednej strony radość, a z drugiej - wysokie wymagania, jakie sam sobie stawiał. Chciał na serio przeżyć nowicjat, jak powiadał, „trzeba się naładować jak akumulator, aby później było się z czego spalać”.

Ukochane dzieci o. Michała

O. Krzysztof Janas, kolega z seminarium i czasów studiów, zapamiętał szczególny sentyment o. Michała dla dzieci niepełnosprawnych. - Przez wiele lat był ich opiekunem i poświęcał się dzieciom specjalnej troski. Gromadził je w niedzielę na Mszy św. u sióstr klarysek. Organizował spotkania, katechizował te dzieci, a w okresie wakacyjnym prowadził turnusy i pielgrzymki. Całym sobą oddawał się tym dzieciom!

Podobnie było w pierwszej parafii w Pieńsku. O. Tadeusz Pobiedziński wspomina pożegnanie przed wyjazdem o. Michała do Peru. 13-letni wówczas Przemek stwierdził, że „wyjeżdżająca warszawa z o. Michałem została obrzucona przez tłumy dzieci i młodzieży kwiatami oraz łzami!!!”. Młodsze dzieci biegły za samochodem, a niektórzy wołali: „Ojcze Michale, wróć do nas!”. - Chyba nikogo w Pieńsku tak nie żegnano jak o. Michała - podsumowywała jedna z dziewczynek.

O. Michał Tomaszek w krótkim czasie zgromadził wokół siebie w Pariacoto tłumy dzieci   O. Michał Tomaszek w krótkim czasie zgromadził wokół siebie w Pariacoto tłumy dzieci
archiwum rodziny o. Michała Tomaszka
Życie i wszystko, co robił, traktował niezwykle serio: jednakowo intensywnie się modlił i cieszył. Zastanawiają pamiątki po nim: są tam obok siebie: brewiarz, maszyna do pisania, gitara i aparat fotograficzny. I mnóstwo listów, które świadczą, jak ważny był dla niego kontakt z innymi ludźmi. I zdjęcia, które go wśród tych ludzi przedstawiają…

Wśród wypowiedzi prelegentów powtarzała się poczyniona na różnych etapach życia ta sama obserwacja: Michał Tomaszek był człowiekiem modlitwy. To dzięki niej wkraczał na ścieżki świętości wcześniej niż inni. Choć wcale nie rezygnował z rozlicznych pasji: fotografii, muzyki, sportu czy nawet z opanowanej we wczesnej młodości sztuki szycia na maszynie, najbardziej przydatnej już w Peru, umiał znaleźć w swym życiu właściwe miejsce dla każdej sprawy właśnie dzięki modlitwie.

- Podjęliśmy już dawno decyzję, że jako stowarzyszenie działające na rzecz dzieci niepełnosprawnych - tak bliskich rodakowi z pobliskiej Łękawicy - chcemy nosić imię ojca Michała Tomaszka. Wiele uwagi poświęcamy zapoznaniu się z całym jego życiem. Śledzimy te wszystkie wydarzenia, które mogą w tym pomóc: uczestniczymy w rocznicowych  uroczystościach w Łękawicy i Rychwałdzie. Modliliśmy się wraz z tyloma innymi mieszkańcami Żywiecczyzny o jego beatyfikację. Również podczas organizowanych przez nas imprez staramy się jak najwięcej mówić o nim, by zapoznawać także innych z tym, jaki był. Ogromnie ucieszyła nas wiadomość o beatyfikacji naszego ojca Michała - mówi Jadwiga Klimonda ze stowarzyszenia "Dzieci Serc" z Radziechów, które wybrało o. Michała Tomaszka na swego patrona i orędownika.

 

 

« 1 2 »

Zapisane na później

Pobieranie listy