Jest jedną z ofiar wojny na Ukrainie. Zginął pod Donieckiem zaledwie kilka tygodni po ślubie. Roman Srokacz miał 28 lat i był w Polsce częstym gościem.
Kiedy Romek z Zimnej Wody spod Lwowa przyjechał po raz pierwszy do Pogórza, miał 9 lat. Przyjechał z młodszym bratem Bogdanem na charytatywne kolonie. – Chłopcy pojawili się jeszcze w kolejnych latach. Dobrzy, skromni, pracowici i pobożni. Ujmowali swoją życzliwością, budzili sympatię i zdobyli w Polsce przyjaciół – wspomina pierwsze spotkania ks. kan. Ignacy Czader, organizator tamtych kolonii. Sam został ich przyjacielem. Po paru latach bracia dorośli i przyjechali ponownie, tym razem pomagać przy parafialnych pracach. – Byli z nami przy brukowaniu drogi na cmentarz, budowie biblioteki, plenerowych stacji drogi krzyżowej i Golgoty, przy licznych remontach. Brukowali też plac Szczepański w Krakowie czy rynek w Kętach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.