To reakcja na plan naprawczy Kompanii Węglowej, który przewiduje wygaszenie wydobycia m.in. w KWK "Brzeszcze". Pod ziemią strajkuje już blisko 200 górników.
Dla zagrożonej upadłością Kompanii Węglowej plan naprawczy przewiduje wiele działań, a jednym z nich jest restrukturyzacja pięciu nierentownych kopalń.
Cztery z nich po przeniesieniu do odrębnej spółki mają być wygaszane, a jedna zmieni właściciela. Wśród tych czterech, w których wydobycie zostanie wstrzymane, wymieniona została KWK "Brzeszcze". Pozostałe to: KWK "Bobrek-Centrum", KWK "Sośnica-Makoszowy" i KWK "Pokój".
Reakcja na taką wiadomość była niemal natychmiastowa: w środę z południowej zmiany zostało na dole kilkadziesiąt osób. - Teraz do nich dołączyła część ludzi ze zmiany, która się kończy o 19.30. Dochodzą do nich osoby, które pracują na zmianie rozpoczętej o 18.00. Jest około stu osób. Dokładnej liczby tych, którzy podjęli strajk, jeszcze nie znamy - tłumaczyli wieczorem związkowcy z górniczej "Solidarności".
Około godziny 22 do strajkujących na rozmowy udali się ich przedstawiciele. - Wszystkie związki, także nasz, będą prowadzić mediacje między strajkującymi a zarządzającymi Kompanią Węglową, ale z uwagi na późną porę nie doszło jeszcze do takich kontaktów. Na razie nikt z Kompanii nie kontaktował się też z nami - wyjaśniają.
Decyzja o wygaszeniu dotknie ponad 2100 zatrudnionych w KWK "Brzeszcze".
- To dla nas wszystkich szczególnie bolesna decyzja, zwłaszcza że nie ma ona nic wspólnego z wyczerpaniem złóż, które eksploatujemy. Mieliśmy w niedawnej przeszłości poważny problem z pożarem złoża. Udało się go opanować i dziś nie stanowi on już problemu, choć z pewnością przyczynił się do pogorszenia wyników ekonomicznych, jakie osiągaliśmy w ostatnich dwóch latach. Drugim problemem były plany budowy drogi S1, która ma przebiegać przez pola węglowe. Teraz jednak ruszyliśmy mocno do przodu. Niedawno zaczęło się drążenie chodnika w pokładzie 510 - najbardziej kalorycznym. Dlatego decyzja o wygaszeniu wydobycia w naszej kopalni boli i zaskakuje. Załoga jest zdeterminowana i nie wiadomo, czym to się skończy - mówi Andrzej Dyrdoń, członek "Solidarności" w kopalni "Brzeszcze".
W czwartek rano - po nocnej zmianie - liczba strajkujących pod ziemią górników przekroczyła już 170 osób.