- Ty już się przekonałeś, że Jezus jest piękniejszy niż Jego wizerunki, które tak pieczołowicie gromadziłeś... - mówił pallotyński prowincjał ks. Adrian Galbas nad trumną śp. ks. Franciszka Mąkini w Bielsku-Białej.
- Dla ks. Franciszka nie tylko skończył się liturgiczny Adwent, który po raz ostatni przeżywał na tej ziemi, ale zakończył się też Adwent eschatologiczny i rozpoczął się okres wiecznego trwania przed Bogiem - mówił bp Rakoczy. - Zdążył jeszcze po raz ostatni na tej ziemi uklęknąć przez Dzieciątkiem Jezus, podziękować Mu za to, że stał się człowiekiem, zbawił ludzkość umierając na krzyżu z miłości do człowieka i zmartwychwstał.
Nie potrafił przejść obojętnie
Bp Rakoczy wspominał rok 1952, kiedy to przyszedł do żywieckiego liceum i w internacie poznał maturzystę Franciszka. Zaprzyjaźnili się pomimo różnicy wieku. Mówił o podziwie dla jego zdolności artystycznych, żywej wiary i miłości do Kościoła. Podkreślał patriotyzm, kapłańskie zaangażowanie w służbę zakopiańskiej "Solidarności", budowę sanktuarium na Krzeptówkach - wotum za ocalenie Jana Pawła II z zamachu - a następnie kolejne budowy w Bielsku-Białej: kościoła św. Andrzeja Boboli i kaplicy na Dębowcu. Wspominał także pracę wykładowcy na KUL-u, kustosza zbiorów sztuki sakralnej w diecezji, posługę diecezjalnego referenta do spraw instytutów życia konsekrowanego dla zakonów męskich.
- Przyjaźń z Chrystusem wyznaczała wszystkie jego drogi. Zawsze konsekwentnie odpowiadał na Chrystusowe "Pójdź za mną" - podkreślał ksiądz biskup, dodając, że swoją postawą zaskarbił sobie szacunek i uznanie kapłanów i wiernych: - Dobry gospodarz i administrator, dbał o piękno liturgii, troszczył się o potrzebujących; pogodny i ciepły. Każdy człowiek był mu niezwykle drogi. Nie potrafił przejść obojętnie obok spotkanych ludzi. Współtworzył fundusz stypendialny dla uzdolnionej młodzieży z Żywiecczyzny.
Staram się być przygotowanym
Prowincjał poznański ks. Adrian Galbas SAC odczytał listy kondolencyjne abp. Henryka Hosera, biskupa warszawsko-praskiego, i władz Zakopanego. Dodał także: - To dziewiąty pogrzeb w prowincji w tym roku. Na większości z nich był obecny śp. ks. Franciszek - mówił ks. Galbas. - Zadziwiające, ale trzykrotnie mi mówił: "Wkrótce pochowasz także mnie". Przed kilkoma tygodniami rozmawialiśmy o słowach: "od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas, Panie" - to znaczy od takiej śmierci, do jakiej nie jesteśmy przygotowani. Ks. Franciszek powiedział mi wówczas: "Każdego dnia staram się być przygotowanym na taką śmierć".
Z kolei ks. Józef Lasak z warszawskiej prowincji Chrystusa Króla podkreślał, jak wielkim marzeniem ks. Franciszka była placówka pallotyńska w jego rodzinnych Beskidach. Mówił też o jego wielkim docenianiu roli środków społecznego przekazu, a także wartości żeńskich powołań zakonnych.
Za tę postawę dziękowała pallotynka s. Blanka Sławińska. W imieniu pięciu kapłanów z rocznika śp. ks. Franciszka obecnych w Bielsku-Białej żegnał go ks. Anastazy Bławat SAC. Wspominał, że z 18 kolegów nie żyje już 10. Śmierci ks. Franciszka nikt się nie spodziewał... Podkreślał, że zmarły kapłan był kolegą, który zawsze łączył i budował kapłańską jedność.
O tym, jaki był dla najbliższej rodziny, mówił bratanek Dawid Mąkinia: - Kiedy tylko wyczuwał, że coś w rodzinie jest nie tak, chwytał za telefon i potrafił przywołać wszystkich do porządku. Rozmowa z wujkiem rozwiązywała każdy problem. Był uparty. Potrafił się kłócić nawet z nawigacją GPS i... zawsze miał rację.
Za stałe zainteresowanie, życzliwość, troskę o tradycje i korzenie dziękowała także ks. Franciszkowi Renata Cwajna, dyrektor zespołu szkół w Pewli.
Po Mszy św. jej uczestnicy odprowadzili ciało śp. ks. Mąkini na cmentarz na bielskich Błoniach. gdzie jeszcze żegnali go przyjaciele, a wśród nich rodzice i niepełnosprawni podopieczni "Żarków" - wspólnoty "Wiary i Światła".