... to koncert kolęd i pastorałek, który Golec uOrkiestra zagrała w bazylice jasnogórskiej, okazał się najwspanialszym przedsięwzięciem w jej karierze. W tym roku ukazał się album z płytami DVD i CD. Rozchodzi się jak ciepłe bułeczki.
Jak wyjaśniają muzycy, instrumenty te są ograniczone pod względem tonacji, więc koncepcję ich wykorzystania trzeba mieć już przy aranżacji kolędy. Na przykład trombity Golców to dźwięk B-dur. Dudy F-dur, Es-dur albo E-dur .
- Nagranie zrealizowaliśmy, wykorzystując wszystkie możliwości techniczne, które pomagają słuchaczowi w odbiór koncertu w ten sposób, jakby na nim był osobiście. Człowiek naprawdę słyszy, że trombity grają z czterech stron, a on stoi w środku; słyszy, że dźwięki organów dochodzą z tyłu, a np. dudy żywieckie - z prawej. To robi wrażenie - nie kryje emocji Łukasz Golec.
Sięgnęli do klasyki. Agata Szymczewska - "pierwsze skrzypce Rzeczpospolitej" - towarzyszyła Golcom w kolędzie "Lulajże, Jezuniu". W aranżacji słychać scherzo H-moll Chopina. - Nie sądziliśmy, że dźwięki potrafią wywołać w nas aż takie emocje. A jednak - do dziś ciarki po mnie przechodzą, kiedy słucham wykonania Agaty - mówi Łukasz Golec.
Aplauz na koncercie wywołały dzieci z Fundacji Braci Golec, które w czterech gminach Żywiecczyzny uczą się gry na tradycyjnych instrumentach góralskich. Jest ich 160. Na Jasnej Górze zagrała i zaśpiewała 20-osobowa reprezentacja.
Wielki cud
Niełatwo było wybrać 24 kolędy, które znalazły się na DVD. - W Polsce mamy ich pięćset. Ja znam pewnie sto - mówi Łukasz Golec. - Na płycie jest też nasza ulubiona współczesna pastorałka "Przysiadło słonko", do której słowa napisał nasz brat Rafał, śpiewana przez moją żonę Edytę. Jej tekst to dla mnie kwintesencja tych świąt - narodzin Boskości na tej ziemi. Grzesiek Głuch i chór Gospel Rain nadali jej bardzo słowiański charakter...
Muzycy Golec uOrkiestry są zgodni, że w 15-letniej karierze zespołu, to był jeden z ich najlepszych koncertów. - Bardzo długo się do niego przygotowywaliśmy i jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, co powstało - zaznacza Łukasz Golec. - Mieliśmy pewną wizję i udało się nam ją dopiąć w najmniejszych szczegółach. Zagrać w bazylice jasnogórskiej to dla nas ogromne wyróżnienie - podkreśla. - To nie jest zwykła bazylika. Tam cuda się dzieją codziennie. I to też był jeden wielki cud.
Nie ma innego wyjścia
Paweł i Łukasz przychodzili na Jasną Górę jeszcze jako ministranci. Pierwszy raz w 1991 roku, na Światowe Dni Młodzieży z papieżem Janem Pawłem II. - Tydzień szliśmy tu pieszo z Milówki. Potem wielokrotnie, z różnymi orkiestrami witaliśmy pieszych pielgrzymów - wspominają. - Czuliśmy tu wsparcie Matki Bożej także w czasie prób i samego koncertu. Kiedy się jest w Jej ramionach nie ma innego wyjścia: wszystko się udaje.
Podczas przygotowań do koncertu, sanktuarium żyło swoim życiem. - Nie wyobrażaliśmy sobie, żeby naruszyć dostojeństwo tego miejsca, a jednocześnie czuliśmy się tu swobodnie, na luzie, jak u Mamy - dodaje Łukasz Golec. - W godzinie Apelu Jasnogórskiego, my także braliśmy w nim udział. Zresztą nie mogło go też zabraknąć na naszej płycie. Czuliśmy, że Pan Bóg działał, robił swoje. I jeszcze wspierała nas Matka Boża. Mocno weszliśmy w ten klimat. Naprawdę było to dla nas mocne przeżycie muzyczne i duchowe. Wierzymy, że słychać i widać to także na naszym albumie.