Wichura na południu przestawia konfesjonały.
W Krakowie klęcznik z kratką, przy którym kiedyś spowiadał ks. Karol Wojtyła, powędrował z kościoła św. Floriana na Kleparzu na chodnik przed galerię handlową, by zaaferowanym zakupami przypomnieć, że Jezus chce zamieszkać w sercach, a nie na stołach czy w lodówce.
Sto dwadzieścia kilometrów dalej na południowy-zachód, w Ustroniu, klęcznik z kratką powędrował z kościoła św. Anny w Nierodzimiu do domu parafialnego. Nie spowiadał przy nim żaden kanonizowany święty. Nierodzim to mała parafia. Nie, żebym się naśmiewał z nazw. Ale przypomniała mi się, mimochodem, historia, jak to kiedyś pytano mieszkańca pewnego miasteczka, czy tutaj urodził się jakiś wielki człowiek. - Panie - odpowiedział zaczepiony - tu nikt wielki się nie urodził. Odkąd pamiętam, to tutaj na świat przychodzą tylko maleńkie dzieci.
Spowiedź to rodzaj porodu. Przy kratkach konfesjonału rodzi się, często w bólu, człowiek na nowo. Tak jak powiedział to Jezus Nikodemowi. W Krakowie przed galerią nikt się nie urodził. Chodziło tylko o zwrócenie uwagi na akcję Stowarzyszenia Wiosna „Szlachetna Paczka”, która również na Podbeskidziu zatacza coraz szersze kręgi. W Nierodzimiu - nomen omen - urodziło się w tym samym czasie wielu.
A okoliczności tych narodzin były lipne. Przepraszam, raczej lipowe. Wichura pochyliła wiekowe drzewo tak, iż groziło to katastrofą kościołowi, cmentarzowi i ludziom, którzy mogliby się znaleźć w pobliżu. Na szczęście znalazły się osoby, które zajęły się tym jak trzeba i wszystko dobrze się skończyło.
A kiedy myślę sobie o tym wszystkim, czytam jeszcze, że pan Wojciech Cejrowski powiedział: „Wkurza mnie też, że opłatkiem dzielą się ludzie kompletnie niewierzący. Jeśli człowieku nie wierzysz, to bądź konsekwentny i nie bierz do łapy czegoś, co wprost symbolizuje Hostię, Jezusa żywego”. I składa mi się to wszystko w całość. Bo mnie nie „wkurza”, że niewierzący bierze do ręki opłatek. Sam bym mu go wcisnął. Bóg pozwala się dotykać rękami ludzi, za których umiera, gdy są jeszcze grzesznikami. A opłatek wigilijny to taka promocja Eucharystii: masz próbkę, skosztuj, zobacz, jaki kruchy, jak Emmanuel, który najpierw pozwolił położyć się na sianie, a potem przybić do krzyża rękami bezbożnych. A jednemu z nich powiedział „Dziś ze mną będziesz w raju”. I to już nie była promocja, tylko odpowiedź na jego nawrócenie, na to, że się, tam na krzyżu, obok Jezusa, ten biedak na nowo urodził.
Krzyż z drewna. Konfesjonał z drewna. Nie ma co się dziwić, że wichura popycha konfesjonał bliżej ludzi. Chyba na tym właśnie polega raban w Kościele. Nawet jeśli czasem kogoś to „wkurza”.
O wydarzeniach w Ustroniu-Nierodzimiu można przeczytać TUTAJ.