Późnym wieczorem, po kilkunastogodzinnej podróży z Bawarii, stanął w sanktuarium Chrystusa Cierpiącego. Powrót zrabowanego dzwonu do macierzystej świątyni trwał jednak znacznie dłużej: ponad 72 lata...
- Ułatwieniem przy odzyskiwaniu pewnie był fakt, że nasz dzwon nie był już używany w tej parafii, do której trafił po wojnie. Znajdował się pod specjalnym zadaszeniem i był tam eksponowany jako pamiątka kultury, a w ostatnim czasie został przekazany pod opiekę diecezji i był przechowywany przy katedrze - dodaje ks. Zając i podkreśla, że od pierwszej chwili po przyjeździe delegacja polskiej parafii została przyjęta z wielką życzliwością i gościnnością.
- Jechaliśmy z pewnymi obawami. To była nasza pierwsza wizyta, a zostaliśmy podjęci tak serdecznie, jak byśmy się znali od dawna. Chwilę na rozmowę znalazł też dla nas biskup tamtejszej diecezji. Nie spodziewaliśmy się takiego przyjęcia - przyznaje ks. kan. Zając.
Już na miejscu - w sanktuarium Chrystusa Cierpiącego
Alina Świeży-Sobel /Foto Gość
- Niesamowita była troska, z jaką traktowany był dzwon. Pan Thomas Winkelbauer szczegółowo instruował nas już wcześniej, jak trzeba dzwon przewieźć, żeby bezpiecznie dotarł na miejsce, a nawet sam przygotował zabezpieczenia - mówi pani Regina.
Ponieważ w trakcie powojennej tułaczki zaginęło serce dzwonu, a to, które do niego podczas eksponowania zabytku dołączono, było za duże, Thomas Winkelbauer sam zadeklarował odlanie właściwego serca. - Otrzymamy je w późniejszym czasie, a już dziś zaplanowaliśmy, że przy okazji najbliższego odpustu parafialnego ku czci św. Macieja - w maju 2015 r. - zaprosimy go wraz z delegacją parafii i diecezji do Bielan i wspólnie zainaugurujemy nowy etap w dziejach naszego zabytkowego dzwonu, który najprawdopodobniej zawiesimy przy polowym ołtarzu obok sanktuarium - mówi ks. Zając.
- Dziś rano usłyszeliśmy od niemieckich opiekunów dzwonu, że oddają go z radością, aby na powrót u nas służył temu samemu, co dotąd robił także w Niemczech - by przypominał o tym, co najważniejsze, a jego ton stał się ogniwem łączącym obie parafie. Mamy nadzieję, że tak się stanie - dodają członkowie bielańskiej delegacji.